piątek, 4 kwietnia 2014

Manipulacja, czyli Goebbels i Socha …a sprawa Małgorzaty Chomicz


To co się z Adasiem dzieje,
Już odbiera mi nadzieję.




Na to, jak postrzegamy rzeczywistość w obecnych czasach, ogromny wpływ ma jej medialne kreowanie. Swego czasu teoretycy mediów wypracowali nawet teorię, którą nazwano „magiczny pocisk”. U podstaw tej teorii leży założenie, że „wystrzelony” lub „wystrzeliwany” z określoną częstotliwością, komunikat medialny o odpowiedniej długości przekazu i zastosowanej arbitralnej selekcji informacyjnej, z pewnością wystarcza by osiągnąć zamierzony cel społeczny w postaci zaproponowanej przez autora informacji.
Środki masowego przekazu mają taką siłę oddziaływania, że potrafią nadać specyficzne znaczenia każdemu wydarzeniu, które relacjonują. W ten sposób oprócz wzmacniania naszego przekonania o wadze przekazu, ograniczają odbiorcę jedynie do interpretacji przez siebie zaproponowanej. Tak kształtuje się medialną wizję rzeczywistości, gdzie ogromną rolę odgrywa jeszcze jeden aspekt, aspekt manipulacji, którego niewątpliwym prekursorem był Joseph Goebbels, wielki manipulator, hitlerowski mistrz propagandy.

To on,  jako jeden z pierwszych, potrafił skutecznie zmanipulować całe społeczeństwo.
Prekursorskie metody Goebbelsa, takie jak: ciągle i systematycznie głoszone półprawdy, insynuacje, pogłoski, czy permanentne powtarzanie kłamstw, w konsekwencji prowadziły w odczuciu odbiorców do akceptacji Geobbelsowskich „prawd”, nawet wtedy, gdy w pierwszym odruchu odrzucali je jako fałszywe.

Termin manipulacja pochodzi od łacińskiego manus – ręka i celere – napełniać.
Nie wiem albo wiem, ale nie powiem  kto napełnia  i co napełnia rękę Małego Wielkiego Manipulatora Adama Sochy, niemniej przyjmuje się, że oba łacińskie wyrazy w połączeniu oznaczają „trzymać dłoń w czyjejś dłoni lub mieć kogoś w ręce…”, no ale tytułem wstępu poprzestańmy na tym, a na resztę, na  ten czas spuśćmy zasłonę milczenia.

Z manipulacją wiąże się niewątpliwie problem tendencyjności relacjonowania, stara przypadłość mojego „ulubionego” redaktora.

Tym razem Mały Wielki Manipulator S.A. ogłosił wszem i wobec  na łamach Debaty, że „Ustalenia biegłego laboratorium kryminalistycznego KWP w Olsztynie obaliły tezę dowodową Piotra Obarka, iż Małgorzata Chomicz sfałszowała jego pracę doktorską.”
Ciekawe dlaczego tym razem redaktor S.A. (skojarzenia z Die Sturmabteilungen nie są zamierzone, no tak jakoś wyszło ze względu na Goebbelsa) nie zamieścił, swoim zwyczajem, nawet okrojonego „stenogramu” z rozprawy. Czytelnik wiedziałby wtedy z pewnością, że biegły po pierwsze nie miał za zadanie obalać tej tezy, a po wtóre wcale jej nie obalił, lecz jeszcze wzmocnił, odpowiadając na pytania Pani Mecenas (mojego pełnomocnika), że nie może wykluczyć, iż ksero jakie przedstawiła w sądzie M. Chomicz jako moją pracę mogło być wykonane np. w 2011 r.

Poza tym biegły stwierdził, rozwijając uwagi zawarte w ekspertyzie, gdzie zaznaczył wystąpienie różnic nasycenia barwnika (inne odcienie czerni) na stronie tytułowej w wyrazach mojego imienia i nazwiska w stosunku do tytułu pracy i innych wyrazów, że różnice te mogły powstać na skutek dopisania mojego nazwiska lub … wyróżnienia innym kolorem; wnioski nasuwają się same.

Nie chcę być złośliwy, ale pokażcie mi taką pracę, wydrukowaną monochromatycznie, gdzie nazwisko i imię autora na stronie tytułowej wydrukowane jest innym kolorem!
Oprócz tego biegły oświadczył, że nie jest w stanie stwierdzić, kiedy powstała kserokopia M. Chomicz, gdyż nie ma takich metod badawczych, a to nie wyklucza żadnej mojej tezy.
A teraz coś, co znowu zmanipulował redaktor S.A; otóż biegły wypowiadał się jedynie na temat okazanej mu kserokopii (i jej wtórnego charakteru, wyłącznie pod względem technicznym, czyli technik w jakich powstała i za pomocą jakich urządzeń. Przypomnę, że Mały Wielki Manipulator S.A. po opublikowaniu ekspertyzy twierdził, że biegły orzekł, iż ta kserówka to … oryginał !

W konsekwencji biegły nie mógł i nie wypowiadał się na temat pierwotnego wydruku, czyli tego w jaki sposób i kiedy tekst został wydrukowany z komputera, a tu niewątpliwie mamy do czynienia z fałszerstwem, szczególnie gdy przeanalizuje się potwierdzany wielokrotnie w zeznaniach fakt posiadania przez M. Chomicz wersji elektronicznej tekstu, …który przesłała do redaktora …Sochy!!!!  Wnioski same się nasuwają.
Co jeszcze zmanipulował w swojej relacji MWM S.A.  Otóż chodzi o kontekst jednej z podstawowych informacji; mianowicie, że po dokonaniu oględzin mojej pracy w Sądzie biegły stwierdził, że już wstępne oględziny wskazują na fakt, że moja praca jest wydrukiem pierwotnym i oryginalnym, do tego wykonanym niewątpliwie w dacie mojego doktoratu, gdyż wskazują na to cechy m.in. papieru.
Redaktor S.A., który deformuje przekazy i interpretuje je po swojemu „zapomniał”, pewnie w imię „rzetelności” dziennikarskiej, że badana przez biegłego kserokopia nie nosi żadnych śladów oprawy, brak na niej śladów kleju, czy podobnych scalających substancji !!!

Przypomnę, że podstawą całej intrygi i lawiny kłamstw jaką rozpętała Małgorzata Chomicz miało być przekazanie jej przez prof. Adolfa Gwozdka oryginalnej, oprawionej „mojej” pracy !!!

Na co jednoznacznie wskazuje ekspertyza biegłego? Ano na to, że biegły nie badał pracy przekazanej M. Chomicz, tylko coś co ona przedstawiła jako przekazaną pracę. Czy samo to nie oznacza, że dopuściła się fałszerstwa?  Biegły w sposób pośredni potwierdził więc tezę, że M. Chomicz do oskarżeń, które anonimowo wysłała do CK, posłużyła się egzemplarzem, który nie był egzemplarzem otrzymanym od prof. Gwozdka, ponieważ ten był oprawiony !!!
Nie ma więc żadnej spójności w twierdzeniach Adama Sochy o obaleniu tezy fałszerstwa. Zapytam, co badał w takim razie biegły, jeśli nie badał pracy, którą przekazał Małgorzacie Chomicz prof. Gwozdek. Przypomnę, że prof. Gwozdek zaprzeczył, ze okazane mu luźne kartki ksero są tym egzemplarzem, który „ofiarował” M. Chomicz.
A Mały Wielki Manipulator S.A. śmie twierdzić, że biegły obalił moją tezę dowodową o sfałszowaniu mojej pracy, która okazała się kserówką !!!

"Prawdy mniej - kłamać lżej!" głosi popularne dziś hasło, chyba ulubione hasło Adama Sochy, którego nawet kolega po fachu z Tygodnika Powszechnego określa jako „faceta o rozbieganych oczach”.
Kiedyś Julian Tuwim powiedział „Błogosławiony, który nie mając nic do powiedzenia nie obleka te­go w słowa”. Sądzę, że Adam Socha powinien sobie wziąć do serca te słowa, szczególnie w kontekście wypowiedzi sędziego Przemysława Jagosza na temat jego „publicystyki” na ogłoszeniu wyroku w dniu 11 grudnia 2013r.



PS. Jeżeli macie Państwo jakieś informacje na temat tego, co dzieje się z postępowaniem dyscyplinarnym w sprawie plagiatu jakiego dopuściła się Małgorzata Chomicz, to proszę o informacje, bo zaległa cisza ;-)

3 komentarze:

  1. Zapytałem jednego ciemniaka z UWMu:

    " Polecam lekturę ostatniej odpowiedzi.
    Pod systemem Zamawiający rozumie "oprogramowanie narzędziowe".
    -- Kompilatory, archiwizery.
    Czy u Państwa pracuje jakiś informatyk?"

    W reakcji na to pytanie ciemniactwo z UWMu skorygowało swoją odpowiedź na:

    "Pod pojęciem system w kontekście przekazania praw majątkowych, należy rozumieć Zintegrowany System Informatyczny z wyłączeniem oprogramowania narzędziowego"

    Kurcze, a ja myślałem kiedyś, jako dziecko , że uczeni w Polsce są prawdziwi. Okazuje się, że nie wszyscy, a obecnie to nawet mniejszość wśród tych z tytułami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiadomości Uniwersytecki podały:


    "W lutym (28.02.) dr hab. Jerzy Przyborowski, prorektor UWM ds. kształcenia podpisał umowę na budowę i wdrożenie zintegrowanego systemu informatycznego ze spółką „Simple” z Warszawy, która wygrała przetarg na wykonanie tego zadania. Była zresztą jedynym oferentem."

    Z tego co wiem pan Przyborowski nie wie co w informatyce oznacza "zielonym do góry". Taki do podpisywania umów jak ulał.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wysoki jak brzoza uczony agronom stwierdził:

    " spółką „Simple” z Warszawy, która wygrała przetarg na wykonanie tego zadania. Była zresztą jedynym oferentem."

    SIWZ w UWM jest w dużym stopniu zbieżna z SIWZ z UTP W Bydgoszczy (i nie tylko). W UTP Simple też była jedynym oferentem. Powtórzenie eksperymentu dało ten sam wynik.

    Jak to mówił Frank Zappa: „Głupota ma swój urok, ignorancja - nie”.

    OdpowiedzUsuń