poniedziałek, 13 października 2014

„Karmienie trolla” czyli krótka rzecz o trollingu Adama Jerzego Sochy


„Honores mutant mores.”



„Zaszczyty zmieniają obyczaje.”
Plutarch






Adam Jerzy Socha, oficjalnie były już „niekomercyjny” dziennikarz „Debaty” po raz kolejny nie wytrzymał i z okazji uhonorowania mnie przez Rektora, Ryszarda Góreckiego medalem za wkład w tworzenie i rozwój naszego Uniwersytetu, oczywiście pod „maską” Redakcji, z delikatnością tępego topora próbuje z uporem godnym lepszej sprawy (na łamach Debaty, czterdziesty ósmy raz w przeciągu dwóch lat) dać wyraz swojej nienawiści do mojej osoby. Bardzo cenię sobie przyznane mi wyróżnienie, ponieważ jest  to docenienie mojej sumiennej pracy nauczyciela akademickiego.

Jest to, jak to wyraził Rektor Górecki, podziękowanie za zaangażowanie w pracę, dzięki której „Uniwersytet Warmińsko-Mazurski stał się kulturotwórczym centrum regionu i wiele wnosi do jego dorobku w dziedzinie sztuki, muzyki i tańca, teatru i literatury”.



Dlatego uporczywe trollowanie Adama J. Sochy mające na celu  wywołanie skłócenia mnie z moim środowiskiem akademickim budzi moją odrazę i sprzeciw. Nie dziwię się, że temu specjaliście od nienawiści (hajterowi) zakazano publikacji w szeregu tytułów prasowych.

Sądzę, że społeczeństwo obywatelskie z powodzeniem obejdzie się bez trollowania Adama Jerzego Sochy i będzie to niewątpliwym pożytkiem dla naszej społeczności.

Panie Adamie Jerzy Socha, w Listach moralnych Seneki  jest taka sentencja, że „największą władzą jest panowanie nad sobą”. Jeżeli jest Pan jeszcze w stanie racjonalnie i logicznie myśleć, to niech Pan weźmie to pod rozwagę.

PS.
Za Wikipedią przytaczam definicję trollingu:

Trollowanie (trolling) – zachowanie antyspołeczne polegające na wysyłaniu napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów, czy też poprzez stosowanie różnego typu zabiegów erystycznych. Podstawą tego działania jest upublicznianie tego typu wiadomości jako przynęty, która doprowadzić mogłaby do wywołania kłótni lub dyskusji.

Trollowanie jest złamaniem jednej z podstawowych zasad netykiety. Jego efektem jest (…) skupienie uwagi na trollującej osobie.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

DEBATA (BOGDAN BACHMURA, ADAM SOCHA) PRZEPRASZAJĄ PROF. OBARKA - WYROK PRAWOMOCNY!





Wyrokiem z dnia 11 czerwca 2014r. Sąd Apelacyjny w Białymstoku oddalił apelację Adama Sochy i Bogdana Bachmury – prezesa Fundacji „Debata” wsprawie z powództwa Piotra Obarka o ochronę dóbr osobistych.Oznacza to, że wyrok I instancji w tej sprawie – Sądu Okręgowego w Olsztynie z dnia 11 grudnia 2013r., jest ostateczny i wykonalny. Na mocy tego wyroku natychmiast i bez dodatkowych wezwań ze strony Piotra Obarka:



1. pozwani Adam Socha i Bogdan Bachmura prezes Fundacji „Debata”  mają na portalu internetowym WWW.debata.olsztyn.pl przeprosić Piotra Obarka za naruszenie jego dóbr osobistych poprzez pomówienie o popełnienie plagiatu, w artykułach autorstwa A. Sochy, opublikowanych na portal „Debata”;



2. pozwani mają ponadto usunąć z portalu artykuły „Obarek kłamie!” I „Jednak plagiat!” wraz z towarzyszącymi im komentarzami.



Adam Socha nadal atakuje mnie w niewybredny sposób, zarzucając mi, że inspiruję działania przeciw rektorowi UWM Ryszardowi Góreckiemu, oskarża mnie bezzasadnie o kolejne plagiaty, a na prywatnych forach społecznościowych nazywa mnie plagiatorem. Do tej pory wszystkie ataki Adama Sochy i Fundacji "Debata" skończyły się niepowodzeniami, a Sąd ocenił dziennikarstwo Adama Sochy jako nierzetelne i pozostające na granicy dobrego smaku, co charakterystyczne jest dla prasy określanej mianem brukowej. W tej sytuacji nie wykluczam podjęcia dalszych działań prawnych w celu obrony moich dóbr osobistych.


Dodatkowo należy nadmienić, iż praca, którą posługiwał się Adam Socha, nie tylko że nie była mojego autorstwa, ale stanowiła kserokopię, którą Adam Socha przedstawił notariuszowi jako oryginał, uzyskując jej notarialne potwierdzenie. Ta sprawa wymagać będzie wyjaśnienia przez stosowne organy.

czwartek, 15 maja 2014

Uniwersytecka „pomroczność jasna”, czyli rzecz o plagiacie Małgorzaty Chomicz … i nie tylko.


Lecz gdy ludzie spali, przyszedł nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł.

A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast.






Czy pamiętacie Państwo termin „pomroczność jasna”? Ten synonim wybiegów i sztuczek prawnych, mających uchronić prominentną osobę przed odpowiedzialnością za czyny i słowa, przeżywa dziś istny renesans na naszym Uniwersytecie … i to chyba nie tylko za sprawą ostatniego postanowienia rzecznika dyscyplinarnego ds. nauczycieli akademickich UWM pana profesora Bohdana Łukaszewicza.


No, ale od początku. Wczoraj otrzymałem pismo datowane 7 maja 2014r. (uważnych Czytelników proszę o zwrócenie uwagi na datę pisma), podpisane przez prorektora ds. kadr prof. Grzegorza Białuńskiego, informujące mnie o wydaniu postanowienia przez  prof. Łukaszewicza w sprawie zarzucanego Małgorzacie Chomicz plagiatu, lub jak to bardziej eufemistycznie zostało określone, „przedstawienia w 1992 r. pracy niesamodzielnej noszącej znamiona plagiatu”. Do pisma załączone zostało ksero postanowienia prof. Łukaszewicza.


Z racji wielokrotnego oskarżania mnie o wszystko, w tym również o plagiat, jako osoba dosyć dobrze zaznajomiona z tą problematyką, nie mogłem uwierzyć własnym oczom czytając  ten wytwór „pomroczności jasnej” jakim jest owo postanowienie. Pan prof. Bohdan Łukaszewicz umorzył postępowanie wyjaśniające w sprawie zarzucanego dr hab. Małgorzacie Chomicz popełnienia plagiatu … ze względu na to .. że popełniła plagiat w dobrej wierze !!!




Jak wynika z uzasadnienia postanowienia, Małgorzata Chomicz odmówiła złożenia wyjaśnień prof. Łukaszewiczowi, a opinie w tej sprawie wyrazili radca prawny UWM i Komisja Etyki UWM  i na tej podstawie prof. Łukaszewicz stwierdził, że „ wydawać by się mogło, że występuje tu jawny plagiat (…) ponieważ dyplomantka nie respektuje podawania źródeł, a nawet w spisie treści (sic!) nie podała źródeł wykorzystanych reprodukcji, to wynika to z niezawinionych lub popełnionych z winy nieumyślnej przypisaniem sobie autorstwa cudzego dobra intelektualnego”.

No to czegoś takiego jak Polska długa i szeroka jeszcze nie było. PLAGIAT POPEŁNIONY W DOBREJ WIERZE !!!, bo z winy nieumyślnej !!!!


I jak dalej wyrokuje prof. Łukaszewicz „ z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku M. Chomicz. Działania jej polegające na częstym pomijaniu źródła zapożyczeń wynikały z rażących braków warsztatowych, za które (i tu najlepsze, podkreślenie moje) odpowiedzialność spada w głównej mierze na …promotora, pod którego kierownictwem przygotowała pracę dyplomową”. A ponieważ ten ocenił pracę jako bardzo dobrą, podobnie jak recenzent pracy, prof. Maksymilian Snoch, to uwzględniając powyższe należy, zdaniem prof. Łukaszewicza, stwierdzić, że Małgorzata Chomicz uzyskała swój tytuł „bez jakiejkolwiek próby świadomego i zamierzonego wprowadzenia w błąd co do autorstwa  cudzego utworu w swej pracy dyplomowej”.


Doprawdy niezłe, prof. prawa Lech Falandysz, gdyby żył, to powinien od pana rzecznika pobierać nauki.  To jest trochę tak jak „pożyczka bez wychodzenia z domu” – M. Chomicz nawet nie powiedziała ani jednego słowa, a tu już wiadomo, że działała w sposób niezamierzony i z winy nieumyślnej. Tu już nawet nie potrzeba wywodów sędziego Wojciecha Wacława.


Czasami wydaje mi się, że mogę zrozumieć, że M. Chomicz może w stanie „pomroczności jasnej” nie dokonała świadomie plagiatu, ale w jakim stanie prof. Łukaszewicz pisał swoje uzasadnienie?


Ponieważ postanowienie to podlega zatwierdzeniu przez rektora UWM prof. Ryszarda Góreckiego, to ciekawi mnie czy Magnificencja Rektor jest w stanie mnie czymś zaskoczyć, a jak Państwo sądzicie?


Dla wyjaśnienia dodam, że wczoraj odebrałem również drugie postanowienie prof. Łukaszewicza, który żąda pozbawienia mnie prawa wykonywania zawodu nauczyciela akademickiego … ze względu na możliwość popełnienie plagiatu. Ciekawe, czy tylko dlatego?

Niemniej zastanawiające jest, kto lub co wywołało u prof. Łukaszewicza stan takiej „pomroczności jasnej”…



środa, 23 kwietnia 2014

A jednak - mój egzemplarz to oryginał !


 Finita est comoedia.


Pragnę poinformować moich Czytelników, że w dniu wczorajszym otrzymałem opinię wydaną na podstawie ekspertyzy kryminalistycznej, dotyczącą złożonego przeze mnie w Sądzie Okręgowym w Olsztynie oryginału mojej pracy kwalifikacyjnej I stopnia.

Biegły – ekspert klasycznych i technicznych badań dokumentów z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie stwierdził, że mój egzemplarz jest dokumentem oryginalnym, którego wszelkie cechy takie jak kartki, oprawa, druk wskazują na czas zgodny z datą opracowania, czyli  rok 1996.

Ekspert ponadto nie stwierdził znamion sztucznego postarzania kartek, stwierdził natomiast  pierwotny  i jednorodny charakter  dokumentu bez występujących korekt, bez znamion usuwania i wymiany kartek z istniejącej oprawy introligatorskiej.  Równocześnie ekspert stwierdził, że techniczne zaawansowanie edycji tekstu i wydruków było możliwe przy użyciu urządzeń dostępnych w okresie datowania opracowania, tj. w 1996 r.

Co jest ważne, w badaniach wykorzystano  przyrządy badawcze będące na wyposażeniu Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji w Warszawie.
















No cóż, wnioski pozostawiam Państwu. Od początku zaprzeczałem autentyczności luźnych kserówek, którymi posłużyła się Małgorzata Chomicz w „anonimowym” oskarżeniu mnie o plagiat. Do tej pory nie mieści mi się w głowie, jak na podstawie tak spreparowanych „dokumentów”, można było rozpętać, również za pomocą Debaty i  przy pomocy Adama Sochy swoistego, ponad dwuletniego piekła.

W chwili obecnej fakty są następujące:

1. Rada Wydziału Grafiki ASP w Warszawie stwierdziła, że nie popełniłem plagiatu,

2. Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów w Warszawie przegrała proces w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Warszawie ze względu na przekroczenie swoich uprawnień i naruszenie prawa,

3. Debata i Adam Socha przegrali proces i muszą mnie przeprosić za naruszenie moich dóbr osobistych i twierdzenia, że dopuściłem się plagiatu,

4. Ekspert Komendy Policji w Olsztynie stwierdził oryginalność posiadanej przeze mnie pracy, która jest dowodem w sprawie przeciwko Małgorzacie Chomicz i jej pomówieniom.

Nadal sprawą otwartą pozostaje jednak kto sfałszował moją pracę?  Myślę, że niedługo zgodnie z łacińską sentencją  is fecit, cui prodest - i tego się dowiemy.