piątek, 19 lipca 2013

Marek Wroński i „Efekt bumerangu”



„Za­nim rzu­cisz słowo na wiatr, prze­konaj się, że to nie bumerang”,
bo rzu­cone za­toczy krąg i może powalić tego , co je cisnął.

Bumerang to bardzo ciekawy przedmiot, który niesłusznie kojarzony jest tylko z Australią i Aborygenami, bowiem w rzeczywistości jest to ….nasz, polski wynalazek !!!
Nie żartuję. Fakty są takie, że najstarszy na świecie, liczący sobie ok. 30.000 lat bumerang odnaleziono nie gdzie indziej tylko w Polsce, w Jaskini Obłazowej niedaleko Nowego Targu.
Ten fascynujący przedmiot ma wręcz „magiczną” mechanikę lotu.  Rzucony w przód, dolatuje nas z tyłu. Bumerang może niejednego zaskoczyć. Zupełnie jak w życiu. Wiele osób powinno o tym stale pamiętać.
Jeśli jesteś świadomy metaforycznego znaczenia i roli „efektu bumerangu” w swoim życiu, to cię nie zaskoczy. Gorzej, jeśli żyjesz w błogiej nieświadomości.
„Efekt bumerangu” musiał niewątpliwie zaskoczyć Marka Wrońskiego-„Plagiatora z resortu Kudryckiej” (http://www.rp.pl/artykul/1030335.html), jednego z animatorów hucpiarskiej prowokacji pt. plagiat profesora Obarka, która teraz rozpada się na naszych oczach. 




 Pismo Rektora WUM ws. dr hab. Marka Wrońskiego do MINISTER KUDRYCKIEJ
źródło: https://www.facebook.com/mariusz.kowalewski.1004?ref=ts&fref=ts#!/photo.php?fbid=217738915057050&set=a.113006558863620.21835.100004628286491&type=1&theater

Po lekturze artykułu, stało się dla mnie jasne dlaczego Marek Wroński zachowuje tak chorobliwą aktywność nie tylko w stosunku do mojej osoby. Przypadek Wrońskiego, unaocznia nam znaną powszechnie prawdę, że(…) najłatwiej jest manipulować tymi i wykorzystywać tych, którzy mają coś na sumieniu. Oni są zabójczo aktywni, żeby zasłonić to, co niewygodne w ich przeszłości. Zrobią wszystko dla swych kolejnych wodzów”.

Dla mnie „Sprawa Wrońskiego” z bezwzględną jednoznacznością wskazuje, że  „…sporo jest takich, którzy w życiu nie powiedzieli słowa prawdy,(…), za to z lubością rozliczali innych i ich moralnie lustrowali”. Takie osoby jak Wroński, zrobią wszystko „byleby tylko nie przerwać spirali zakłamania. Nowe kłamstwa mają zakryć stare i już przez to stać się prawdą” ( „Szmaciaki III RP”- Wprost 30/2009).

Z natury ludzie skłonni są przypisywać przypadkowi dużą rolę w życiu, ale czy to przypadek, że ten nierzetelny, jak się sam nazywa „tropiciel nierzetelnych naukowców” jest stale pod parasolem ochronnym ministerialnych figur i „mentorów” Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów.  Co musi robić i na czyje zlecenie, aby zasiadać w „Zespole ds. Dobrych Praktyk w Nauce” i obłudnie ferować wyroki w imię rzetelności w nauce.

Niektóre sprawy z czasem same się wyjaśniają. W świetle tego co napisałem powyżej, staje się widoczne jak na dłoni, że rola jaką odegrał Wroński, i może jeszcze odgrywa w mojej sprawie, jest w znacznej mierze wiodąca ze względu na swych mocodawców, dla których z powodu swojej nierzetelności (a może jeszcze innych grzechów przeszłości) jest bardzo wygodnym i przydatnym narzędziem. Nie jest bowiem przypadkiem, że to Marek Wroński nawoływał ówczesnego rektora naszej Uczelni na łamach finansowanego nomen omen przez MNiSW „Forum Akademickiego” do pozbawienia mnie funkcji dziekana.
Nie jest przypadkiem, że to ten skompromitowany „tropiciel”  instruował prof. Małgorzatę Chomicz jak ma postępować aby osiągnąć swoje pokrętne cele, „że trzeba zrobić to w ten sposób, w jaki on załatwia ludzi”. Nie jest przypadkiem, że to Marek Wroński nawoływał z inicjatywy Adama Sochy do zainteresowania moją osobą „różne organa kontrolne, poczynając od audytu wewnętrznego uczelni, a na kontroli ministerialnej kończąc”.

Nie jest przypadkiem, że  dobry znajomy Marka Wrońskiego, Adam Jerzy Socha i Bogdan Bachmura, przeciwko którym złożyłem pod koniec maja br. pozew w Sądzie Okręgowym w Olsztynie biorą czynny udział w fałszerstwie mojego wykładu doktorskiego .
Nie jest przypadkiem, że równocześnie rozpętano nagonkę na moją Rodzinę i próbowano ze mnie zrobić  człowieka pozbawionego zasad, a instrukcje dotyczące ukarania mnie za przewinienia „których nawet prawo nie przewiduje” płynęły z samej góry.

Wszystko to nie jest przypadkiem, bowiem za słowem przypadek kryje się czasem subtelny porządek, jaki … pokazuje casus Marka Wrońskiego. To ten casus wskazuje pośrednio jak wysoko w hierarchii  mogą być postawieni animatorzy niejednej akcji przeprowadzanej w imię „rzetelności naukowej” …. I to ten casus wskazuje na jakim szczeblu niekiedy rozgrywają i rozstrzygają się misternie zaplanowane akcje. Już w czerwcu 2012r.  gdy na posiedzenia Senatu UWM  sygnalizowałem ten problem, część senatorów uznała, że przedstawiony mechanizm działania jest porażający. Dziś, ponownie postuluję o przeprowadzenie rzetelnego postępowania wyjaśniającego w kwestii roli Marka Wrońskiego w Zespole ds. Dobrych Praktyk w Nauce oraz skutków publikowanych przez niego tekstów w „Forum Akademickim”, jak również wyjaśnienia jego roli w systemie łamania i niszczenia ludzi środowisk akademickich, gdyż moim zdaniem, przypadków takich jak mój, w którym Marek Wroński gra pierwsze skrzypce w jego „archiwum” jest więcej. 

A teraz trochę informacji.
Kilka dni temu otrzymałem kopię interesującego pisma, datowanego 22 maja br., a podpisanego w iście barokowym stylu  przez „Bogdana Bachmurę Prezesa Fundacji Debata, wydawcę miesięcznika regionalnego „Debata” i portalu www.debata.olsztyn.pl”.

Pomijając fakt, że już sama forma podpisu może porazić bufonadą  prezesa, to z pisma tego wynika bardzo ciekawa informacja; mianowicie,  że tekst mojego rzekomego wykładu redaktor  Adam Jerzy Socha otrzymał celem nagłośnienia …od Małgorzaty Chomicz, która poinformowała redaktora Sochę, iż tekst otrzymała w październiku 2011 r. od … prof. Adolfa Gwozdka. No i mamy za…gwozdkę. Przypadek???  Cóż za ciekawa zbieżność dat i okoliczności. Przecież niedługo potem rozpętała się intryga, której stawką była funkcję dziekana na naszym Wydziale Sztuki.

Bumerang to zagadkowa broń, kiedyś używana do walki i polowań. Należy uważać, bo bumerang  może niejednego zaskoczyć.