środa, 26 lutego 2014

SUCHY KAŁAMARZ czyli rzecz o dziennikarskiej rzetelności Adama Jerzego Sochy.



KAŁAMARZ I PIÓRO
Powadził się raz kałamarz na stoliku z piórem,
Kto świeżo napisanej księgi był autorem.
Nadszedł ten, co je pisał, rozśmiał sie z bajarzów.
Wieleż takich na świecie piór i kałamarzów.
Ignacy Krasicki

źródło: www.olsztyn24.com


W zbiegach okoliczności czasami występuje ukryta prawidłowość. Co może łączyć niekiedy z pozoru tak różnorakie kwestie jak ekspertyza kryminalistyczna, fałszywe oskarżenia o plagiat, naruszanie dobrego imienia i godności czy nagroda wyróżnienia. Mianownik jest jeden … Mały wielki Manipulator … Adam Jerzy Socha i jego rzetelność dziennikarska.

Kilka dni temu z Sądu Okręgowego w Olsztynie otrzymałem odpis opinii biegłego wydanej na podstawie ekspertyzy kryminalistycznej, a dotyczącej egzemplarza mojej rzekomej pracy doktorskiej jaką M. Chomicz przedstawiła w Sądzie jako dowód swojej „niewinności” w sprawie z mojego powództwa o pomówienie mnie o popełnienie plagiatu.
Nowym Czytelnikom przypomnę, że kopia tego „egzemplarza” została wysłana przez M. Chomicz, działającej wówczas jako „Anonim” do Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów w Warszawie z zawiadomieniem o popełnieniu przeze mnie plagiatu. Egzemplarz ten został również udostępniony   Adamowi Jerzemu Sosze (o czym donosił na łamach Debaty) i który przez ponad rok  rozkręcał wobec mnie oszczercze zarzuty twierdząc, że „dotarł do oryginału mojej pracy”.
W praktyce prokuratorskiej i sądowej opinia biegłego stanowi często  podstawę rozstrzygnięcia o odpowiedzialności za przestępstwa przeciwko wiarygodności dokumentów, a także może mieć znaczenie kluczowe do oceny zaistnienia znamion przestępstwa oszustwa zwłaszcza, jeśli przedłożono podrobione lub przerobione dokumenty.
Ale do rzeczy. 
W swojej ekspertyzie Laboratorium Kryminalistyczne Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie stwierdziło jednoznacznie, że egzemplarz, którym posługiwała się M. Chomicz  oraz A. Socha 
nie jest dokumentem oryginalnym  …jest egzemplarzem powielonym na kserokopiarce !!!
Na tę okoliczność świadczy fakt iż „(…) na powierzchni wszystkich kartek ( z wydrukiem) ustalono trzy wyraźne zabrudzenia o zgodnym topograficznym rozkładzie, które powstały w procesie kserograficznego reprodukowania – jako względnie stałe cechy wynikające najczęściej  z zabrudzenia (uszkodzenia) powierzchni selenowego bębna mechanizmu lub zabrudzenia powierzchni płyty do której przykładane są dokumenty podczas kserowania”.
Ale abym za bardzo się nie cieszył …i aby jako tako próbować ochronić osoby zamieszane w mistyfikację pt.„Obarkowo” …. to z uwagi na brak metod badawczych nie istnieje możliwość ustalenia bezwzględnego czasu powstania tej kserokopii / wydruków. CIEKAWE!

Ale na tym nie koniec. Jest jeszcze jedna ciekawostka. Jak Państwo zapewne pamiętacie, zarówno M. Chomicz, jak i A. Socha twierdzili, że egzemplarz „mojej pracy” przekazał M. Chomicz, prof. A. Gwozdek, który jako jej świadek zeznał, że przekazał jej „moją pracę” oprawioną i podał również kolor oprawy.
Problem z prof. Gwozdkiem zaczął się wtedy, gdy zeznając pod przysięgą, nie rozpoznał egzemplarza okazanego mu w Sądzie jako tego, który był przedmiotem „daru” dla M. Chomicz.
Tak więc powstał pewien problem w kwestii oryginału i jego oprawy, na który to problem, ekspert Laboratorium Kryminalistycznego wypowiada się jednoznacznie. W ekspertyzie można przeczytać, że przekazane przez Sąd opracowanie zawiera 24 LUŹNE KARTKI (sic!) ze znakami wskazującymi na zastosowanie zszywek, których de facto brak !!!
W tym miejscu mam więc proste retoryczne pytanie do moich Czytelników.
Skoro prof. Gwozdek, powtórzę to jeszcze raz,  przekazał M. Chomicz oryginalnie wydrukowaną i oprawioną pracę, to dlaczego M. Chomicz jej nie ma i czym się w takim razie posługiwała się oskarżając mnie o plagiat. Wszystko wskazuje jednak na to, że zmanipulowaną kserokopią. 

Mam prawo tak twierdzić, gdyż tekst pracy jaką złożyła M. Chomicz w Sądzie różni się wyraźnie w treści jak i formie od mojego wykładu kwalifikacyjnego.
Nie będę się rozpisywał w tym miejscu na temat tego jaką wartość dowodową ma kserokopia. To wie każdy, tym bardziej, że powszechnie znane są uzasadnienia sądowe, że 

 „(…) dokument  w postaci kserokopii nie może, (…) korzystać z mocy dowodowej ponieważ łatwo podlega sfałszowaniu”.  
Prorocze i istotne słowa, tym bardziej, że ekspertyza wykazała, iż w elementach tekstu wystąpiły  liczne korekty tekstu !!!

Nierzetelność na wagę … kałamarza.

Ale wracając jednak do roli zbiegu okoliczności. Wczoraj w Hotelu Dyplomat w Olsztynie odbyło się wręczenie nagród w Konkursie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich o/Olsztyn im. Seweryna Pieniężnego.  
Z niedowierzaniem przyjąłem informację, że Adam Jerzy Socha, w wyniku zgłoszenia samego siebie do nagrody, której co prawda nie otrzymał, ale otrzymał wyróżnienie, za cztery cykle artykułów śledczych. 
O mediach często mówi się per „czwarta władza” i trudno jest bez konsekwencji w tym kontekście pisać o dziennikarzach, a konkretnie o jednym, ale jeżeli  „władza” ta jest zakłamana i niekompetentna, to podobne przymiotniki należy przypisywać dziennikarzom.
Sądzę, że w naszym olsztyńskim środowisku dziennikarskim na taki przymiotnik zasługuje niewątpliwie Adam Jerzy Socha, który w pogoni za kolejnym sensacyjnym newsem lub „politycznym” zleceniem gotowy jest porzucić  zarówno rzetelność jak i etykę zawodową.
Adam Jerzy Socha jest dla mnie wręcz klinicznym przykładem dziennikarza, który albo lubi być wciągany w rozmaite brudne gry, albo …  bo wszak kałamarzy i piór jest wiele na świecie … jak powiada nasz narodowy bajkopisarz. 
Zdaję sobie sprawę z tego, że sensacyjny materiał jest dziś ceniony wyżej niż materiał rzetelny, odbierany jako nudny. Mały wielki Manipulator doskonale wie, że aby coś dało się sprzedać, musi być na to popyt. Przyzwyczajeni do kolażowego montażu quasi faktów i internetowego skanowania treści, wielbiciele „Debaty” nie są zainteresowani pogłębioną informacją. I tak kółko się zamyka. 
Ale żeby zaraz wyróżniać Adama Sochę za takie praktyki? Tym bardziej, że jak to sam skomentował podczas wręczania mu wyróżnienia, że w dobrym tonie jest w olsztyńskim środowisku, iż tego paskudztwa (Debaty – przypomnienie moje) nie bierze się do ręki.
O co w tym wszystkim chodzi? 
W trakcie uroczystości padały górnolotne słowa o dobrym i rzetelnym dziennikarstwie, o kunszcie zawodowym i profesjonalizmie. Nie wspomniano jedynie o przestrzeganiu zasad etyki zawodowej.
Czy „tfu…rczość” Adama Jerzego Sochy spełnia te kryteria? Aby odpowiedzieć na to pytanie i nie być posądzonym o uprzedzenia w stosunku do tego „dziennikarza”, to posłużę się cytatami z wyroku Sądu Okręgowego w Olsztynie w sprawie o naruszenie moich dóbr osobistych przez Adama Jerzego Sochę i Fundację DEBATA w artykułach „śledczych” jego autorstwa.
„(…) artykuły Adama Sochy opierają się na materiale, który ostatecznie nie został potwierdzony i zweryfikowany, a dawał jedynie podstawę do formułowania opinii o pewnym stopniu prawdopodobieństwa (…) W tym stanie rzeczy w sposób bezprawny naruszają dobre imię i godność osobistą powoda(…) Artykuły ukazały się na portalu internetowym debata.olsztyn.pl. Autorem i redaktorem odpowiedzialnym za ich publikację był pozwany Adam Socha  
I dalej z wyroku Sądu „Wracając do odpowiedzialności pozwanego Adama Sochy charakter i forma postawionych w artykułach zarzutów i występujące w artykułach  plotki, których powtarzanie jest zabiegiem prymitywnym i cechującym prasę, którą zwykło się określać mianem „brukowej” .   
Miażdżąca krytyka. Brukowy poziom, prymitywne zabiegi, powtarzanie plotek, niezweryfikowany (celowo ?) materiał, który okazuje się prymitywnymi kserokopiami. Co to ma wspólnego z etyką dziennikarską, która wymaga rzetelności od dziennikarza.
I to by było na tyle, jak powiada klasyk. Szkoda, że Kapituła Konkursu przyznała komuś takiemu jak Adam Jerzy Socha jakiekolwiek wyróżnienie. Czy musiała to zrobić, nie wiem. Natomiast ponad wszelką wątpliwość uważam, że swoim „dziennikarstwem” Adam Jerzy Socha poniża ludzi w imię niejasnych celów i daleko mu do rzetelnego dziennikarstwa. A za pointę niech posłuży  parafraza zakończenia bajki Krasickiego, które usłyszałem od jednej osoby.

A morał tej bajki jest niektórym znany, Socha puszcza „bąki”, a my je wąchamy.


PS.
W trakcie wręczania wyróżnienia jeden z oficjeli wyraził taki pogląd na dziennikarstwo śledcze A.J.Sochy. Z odwagą ujawnia sprawy, (…) bo prawda musi być wiarygodna, czyli naga. Prawda A. J. Sochy chyba jednak nie była wiarygodna. Śpieszę dodać, że A. J. Socha odbierał wyróżnienie ubrany.







10 komentarzy:

  1. Obrzydzenie bierze jak sie to wszystko czyta... jeden plagiator sciga innego plagiatora, nepotyzm piszczy w kazdym kacie, partykularne interesy i interesiki, towarzyskie powiazania, vendetty, zazdrosc, prymitywizm na kazdym kroku... i 0.01% uniwesyteckiej nauki/sztuki w tym olsztynskim bagnie.
    Bogu dzieki, ze sie w tym nie musze taplac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już się denerwowałem, że nuda i Pan profesor zrezygnował z pisania bloga. Pisze fajniej od tych nudziarzy z prowincji co siedzą po gazetach i się boją wielkiego wodza bladych twarzy z Krainy Wielkich Jezior, bo on ich przywiąże do pala męczeńskiego i podda torturom głodu i poniewierki.

    Największą torturą na tym zadupiu jest nuda i niechęć do używania rozumu przez "uczonych". Ja się kazałem wypisać z bazy danych nauki polskiej, bo czegoś takiego jak nauka polska to nie ma. Są pojedynczy uczeni oraz ludzie sztuki, tacy, jak Pan Obarek. Reszta jest fikcją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten Socha to strasznie kiepskie pióro ma. Polotu za grosz. Żeby samego siebie przedstawiać do nagrody!
    A ten co to go chce rozebrać do nagiej prawdy to aby nie ten sam, co to kiedyś się przebrał za hip-hopowca? Bo ten ostatni jest bardzo młody - intelektualnie. Gimnazjalista.

    OdpowiedzUsuń
  6. Deb@ta to takie coś co dyplomatycznie nazywa się roztrząsaczem obornika. Posługują się nią agronomowie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten hip-hopowiec, którego mam na myśli ma obecnie 63 lata. Proszę innych hip-hopowców o nie zawracanie mi głowy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Data urodzenia: 22.09.1978 Proszę dać mi spokój, bo zaliczy ta data recydywę

    OdpowiedzUsuń
  9. Po prostu w 1996 roku szkoda bylo Panu atramentu na cztery wydruki z "plujki", wiec wydrukowal Pan to w jednym egzemplarzu, poprawil recznie literowki, wrzucil na kesrokopiarke i - skserowane - oddal do dziekanatu. A teraz pan zgrywa - nazwijmy to - czlowieka roztargnionego i udaje, ze tak nie bylo.

    OdpowiedzUsuń
  10. Brawo Panie Piotrze, gratuluję!

    OdpowiedzUsuń