Adam Jerzy Socha musiał ostatnio przeżyć ogromny szok, że nie otrzymał nagrody SDP o/Olsztyn do której sam zgłosił swoją kandydaturę. Szok ten musiał temu lokajskiemu dziennikarzynie niebywale pomieszać w głowie, i wydaje mi się, że proces ten jest już nieodwracalny, nie pomogą mu chyba już żadne leki. Ten „brukowy” ghostwritter nie jest w stanie czytać ze zrozumieniem. Mało tego on chyba żyje w jakiejś wyimaginowanej rzeczywistości. To, że jest nierzetelny i kłamliwy to już wiem od czasu gdy Sąd orzekł, że musi mnie przepraszać za swoje konfabulacje i manipulacje tekstowe, ale że jest idiotą … to dla mnie nowa jakość.
Ponieważ
ta działająca wyłącznie na zlecenia hiena dziennikarska w swoim ostatnim
artykule bezczelnie kłamie pisząc, że Praca przypisana Obarkowi
jest oryginalna. (Debata z dnia 26.02.2014), to
poniżej zamieszczam całą treść opinii w sprawie kserówki przypisywanej mi
pracy. Proszę czytelników o przeczytanie tego długiego poniekąd tekstu i
poddanie własnej ocenie, faktu używania kserokopii przez Chomicz. Dla
wyjaśnienia również podaję, że na najbliższej rozprawie odbędzie się
przesłuchanie biegłego.
Proszę
również o przeczytanie opinii pod kątem wypowiedzi Piotra Brzozowskiego dla
Gazety.pl gdzie stosowana jest inna wersja manipulacji opinią, niegodną w
żadnym stopniu człowieka, który stara się zdobyć uprawnienia radcy prawnego.
Bardziej zainteresowanych odsyłam do mojego wpisu pt. SUCHY KAŁAMARZ -czyli rzecz o dziennikarskiej rzetelności Adama Jerzego Sochy
Socha to mizantrop jakiś. Inny Socha - Aleksander ma na stoliku w sekretariacie egzemplarze Deb@ty, aby jego goście mogli sobie poczytać na przykład teksty o Protasie. Protas z kolei wychwala rektora Góreckiego, że to Kazimierz Wielki i przyjaciel. No to czemu podwładny jego przyjaciela zachęca gości do czytania czytanek, w których piszą, że Protas coś tam robi dziwnego. Bądź mądry i pisz powieść o życiu salonowym Olsztyna. Bardzo trudno.
OdpowiedzUsuńCiągle mi się mylą portal Deb@ta z miesięcznikiem Debata. Portal na przykład zastanawia się "Czy Protas chce oddać mazury Dowgialle". Ja to bym oddał te Mazury Dowgialle, gdyby on miał jakiś pomysł co z tym pasztetem zrobić oraz gdybym mógł. Na pewno nie oddałbym Mazur redaktorowi Sosze, bo jedynym pomysłem Pana Sochy jest dokopywać. Mazurzy, którzy się Panu Sosze nie podobają mieliby tyłki do obdukcji. A ten Dowgiałło na zdjęciu w Deb@cie całkiem poważnie wygląda. To może obwołać go księciem i niech rządzi?
UsuńTen Dowgiałło ma dużo fajnych pomysłów. Hotel Krasicki mu się bardzo udał. Marzyłbym o tym jednak, żeby pomysł osuszenia fosy mu się nie udał. Czemu, a bo zaburzyły by mi się wspomninia. Tam gdzie zawsze było mokro zrobiłoby się sucho. Harchaj, kolega Hary z Liceum im boh. Grunwaldu w Pasłęku jest podobno zwolennikiem osuszania. Nie dziwota. Pasłęk zamieszkiwali kiedyś Holendrzy co osuszyli Żuławy. Hary, nie przesadzaj z wiernością tradycji protoplastom Rejonowego Przedsiębiorstwa Melioracyjnego w Pasłęku. Jakbyś to czytał to czuj się pozdrowiony. Słynąłem z tego, że przyszedłem z odsieczą Twojej klasie z matematyki, choć byłem o dwie klasy niżej.
OdpowiedzUsuńWidzę inny problem niż widzi Pan Socha. On się martwi tym, że niektórzy Olsztyniacy dużo mogą i opływają w dostatki. Natomiast ja się martwię, że oni nie są na wysokich miejscach w rakingach Wprost i Forbes. Zadupie?
OdpowiedzUsuńNo i myślałem, że UWM nie jest w stanie niczego pożytecznego zrobić bo się zajmuje rozgrywkami personalnymi. A tu siurpryza.
OdpowiedzUsuńhttp://www.uwm.edu.pl/egazeta/zielone-pluca-chore-na-pluca
Kilka tabelek, mapka Polski z dwoma kolorami. Jakoś Deb@ta na poważne tematy debatować nieskłonna. A warto! Wielu dżentelmenów powinno zewrzeć szeregi by stawić czoła opisanej sytuacji. Z tego co wiem, chowają głowy w piasek. Udają, że niepiśmienni.
No, Panie Obarek. Podobno skończy Pan marnie jak Janukowycz. Tak piszą komentatorzy w Deb@cie. Niedawno Pan był prawie SSmanem i potomkiem zatrutego nasienia NSDAP.
OdpowiedzUsuńTeraz okazało się, że lepszą metaforą jest prezydent-oligarcha w jednym.
Ja to się boję pisać na tamtym portalu bo nie wiem, czy Pan mnie nie chwyci za gardło bo piszę na portalu, którego URL zawiera słowo "debata", a nie deb@ta.
"Praca przypisana Obarkowi jest oryginalna". A co w tej pracy jest takiego oryginalnego? Analiza semantyki tego stwierdzenia może prowadzić do wniosku, że Socha uważa, że ta praca, która jest "przypisana" Obarkowi nie jest plagiatem.
OdpowiedzUsuńOryginalna w jakim sensie? Śmieszna, niezwykła, no jaka?
Co mnie łączy z Panem Obarkiem? Otóż wydaje mi się, że mamy kilka tych samych obiektów westchnień.
OdpowiedzUsuńMnie dla przykładu fascynuje postać Pan Rektora Góreckiego. Jego młodzieńcza werwa w trakcie wystąpień na Senacie UWM. On tam jest bardzo młody. Posługuje się językiem gimnazjalistów.
Niektórzy skarżą się, że czasami Pan Rektor posługuje się narzeczem hip-hopowców. Szczególnie jak jest w emocjach.
Inną osobą, znaną mi tylko z wydawnictw pisanych jest prorektor Białuński. On dla przykładu wyraża zgodę na rozwiązanie stosunku pracy w drodze wypowiedzenia. Zuch. Sądziłem, że wypowiedzenia to czynność jednostronna. Okazuje się że Pan Białuński ma najwyraźniej inne zdanie. Panie prorektorze. Proponuję repertuar powiększyć o poranne zezwalanie na wschody słońca.
Mam podejrzenie, że rektor Górecki uprawia hip-hop razem ze Stefanem Niesiołowskim. Po lub przed połowem ryb. Stefan to nawet w wypowiedziach publicznych zachowuje rytmikę hip-hopu. Uprawia melorecytację.
OdpowiedzUsuńPostmodernizm bez etapu nowoczesności. Czy to możliwe? Postaram się obie rzeczywistości pogodzić w dziele literackim. Natchnęło mnie. Zaroi się o bladych twarzy, długich noży ,dobrych i złych mzimu, hip-hopowców, mitologii greckiej, kozaków. Tekst chyba będzie bezpłatny. Będzie miał klucz.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńEstetyka... Hm... Pan Rektor odbył kiedyś ze znajomymi spacerek po kampusie i ocenił estetykę osiedla. Bardzo brzydkimi według Pana Rektora i jego świty okazały się baraczki koło stadionu. Takie w kształcie plastra miodu. Dla mnie estetyczna strona tych baraczków jakoś nie przeszkadzała. Kserowałem sobie tam różne pisemka.
OdpowiedzUsuńA tu się okazuje - brzydko.
Poszedłem ja za potrzebą kserowania do Kortowa, a tu baraczków-plastra miodu nie ma.
Nieopodal, koło Wydziału Nauk Technicznych jest sobie baraczek. Na nim skąpo odziana Pani o obfitym biuście opiera się o kserograf, podobnie jak inne Panie trzymają się rury - bardzo nieskromnie. Moim zdaniem plakat jest bardzo nieładny. Baraczek taki sobie. Jednak nie wstąpiłem, bo nie wiem co tam w tym baraczku się dzieje - przypomniał mi się widok budynku z napisem "Eden" na siódemce koło Mławy.
Brzydkim barakiem moim zdaniem jest ten, z napisem "Rast". Jednak ta brzydota mi nie wadzi. Chadzam tam po zakupy, gdy inne pobliskie mi miejsca zawiodą. To czasami t.zw. "ostatnia deska ratunku". Mam pytanie do Pana rektora. Czemu brzydota tego baraku mu nie przeszkadza? Też, tak jak ja, chodzi tam po zakupy?
A ten miodowy baraczek miał w środku pszczółki. Gdzie one teraz są? Chcę sobie u nich czasami pokserować, bo na widok baraczku z nieskromną Panią się krepuję. Odechciewa mi się kserować.
Jaki jest morał z powyższej bajki? Jak Pan Rektor stwierdzi, że coś jest brzydkie, to na Kortowie będą musieli długo szukać tych, co w tym budynku byli.
UsuńPanuje strach przed estetyką Pana Rektora. Straszne rzeczy się robi ze strachu przed osądem Pana Rektora.
"De gustibus non est disputandum". Mimo tego, gust Pana Rektora mi się nie podoba. Moja opinia, jako wyraz niesmaku też podlega tej regule - "non est disputandum".
Oglądałem kilka pism powstałych za bieżącej kadencji. W jednym z nich, Kanclerz, upoważniony przez Rektora (tak stoi w tym dziele) jako pewnik przyjął, że badanie przesłanek moralnych i etycznych w przypadku osób prawnych nie jest możliwe.
OdpowiedzUsuńObserwując działania obecnych władz uczelni rzeczywiście widać dużą bezradność wobec badania przesłanek moralnych i etycznych działań tej osoby prawnej.
Świat etyki i działania UWMu w świetle wyjaśnień Pana Kanclerza, upoważnionego przez Pana Rektora nie mają ze sobą nic wspólnego, bo inaczej dałoby się związek pomiędzy etyką i Panem Rektorem (jako organem uczelni oczywiście) badać. Panu Kanclerzowi się to nie udaje.
Dlaczego?
Miałbym prośbę do jakiegoś życzliwego człowieka, aby zachęcił Pana Rektora do zajrzenia na blog Pana Obarka. Pan Senator ma bardzo fajny smartfon, to sobie może w dowolnej chwili tu wpaść i poczytać. Poczytałbym sobie to za zaszczyt, że moje wypociny czyta najważniejszy Warmiak 25 lecia. Moja muza.
UsuńDziś pora na introspekcję.
OdpowiedzUsuńPonieważ czuję potrzebę popularyzacji w określonych środowiskach moich poglądów to postanowiłem postąpić pragmatycznie. Poszewieckiego nikt nie zna, a Pana Obarka zna wielu ludzi z obu zwaśnionych stron.
Gdybym założył swojego bloga to prawdopodobnie nikt by na niego nie zajrzał.Tu pewnie zagląda wielu ludzi więc rozpowszechnienie moich dzieł powinno iść lepiej.
Z drugiej strony, nie jestem zbyt znany, bo: nie chcę, nie lubię i nie potrzebuję. Popularność Pana Obarka przyćmi moją popularność. O mnie będą mówić "Ten co pisze na blogu Obarka". To mi wystarczy.
Czytelnicy blogu Pana Obarka zauważyli, że jestem wieśniakiem. To jest bardzo korzystna dla mojego zdrowia i postrzegania świata obserwacja. Dla mnie oznacza to zbawienne sprowadzenie na ziemię.
A nuż, ktoś by zaczął mnie wychwalać, a ja bym w te pochwały uwierzył. Mógłbym stracić stabilność, odlecieć. Mógłbym chcieć na przykład wleźć na Olimp, pofruwać jak Ikar albo uznałbym, że jestem półbogiem, Heraklesem albo kimś podobnym.
No i brak przygany ze strony Pana Obarka rozumiem jako aprobatę moich harców na jego blogu, choć implikacja ta jest mocno naciągana.
OdpowiedzUsuńPan Obarek pewnie się dziwi, jak to jest, że na jego blogu jest więcej Poszewieckiego niż Obarka. Doszło do przejęcia, ale nie wrogiego. Mam ambicję mieć objąć większościowy w tym zakątku Internetu. Na szczęście o tym fakcie nie trzeba zawiadamiać GPW.
Panie Piotrze,
OdpowiedzUsuńchef d'oeuvre, masterpiece, шедевр, Meisterstück.
Chylę czoła :
" ...W trakcie wręczania wyróżnienia jeden z oficjeli wyraził taki pogląd na dziennikarstwo śledcze A.J.Sochy. Z odwagą ujawnia sprawy, (…) bo prawda musi być wiarygodna, czyli naga. Prawda A. J. Sochy chyba jednak nie była wiarygodna. Śpieszę dodać, że A. J. Socha odbierał wyróżnienie ubrany. ..."
Ten Obarek to ma niezłe zacięcie literackie. Czy wypada go oskarżać o lenistwo podczas pisania swojej pracy habilitacyjnej? Przecież on tu, na tym blogu pisze lepiej niż zawodowcy.
OdpowiedzUsuńNie można go też oskarżyć o lenistwo w pisaniu na blogu. Ja go przebiję systematycznością. To mój atut. Stosuję płodozmian. Trochę piszę programów komputerowych. One się opisują dosyć łatwo formalnie.
Taki gość http://pl.wikipedia.org/wiki/Noam_Chomsky
Noam Chomsky pokazał światu swoją klasyfikację gramatyk. Libertarianin jeden, marksista! Interesująco pisze o mediach. Empiryczna próba w Polsce dałaby moim zdaniem podobny wynik, jak jego model.
Jak mam przerwę na kawę to otwieram zakładkę z tym blogiem i piszę w języku, który się nie daje opisać gramatyką bezkontekstową, ani automatem ze stosem. Dałby się opisać maszyną Turinga, gdyby mieć nieskończoną pamięć.
No, Panie Obarek - wyzywam na pojedynek. Przejmuję pańskiego bloga!
No, poniedziałek.
OdpowiedzUsuńW komputerze szumi DVD. Robi się backup. Mam wolną chwilę.
Do dzieła.
Wszyscy mówią, że Pan Górecki nie podpisuje pism. A to nieprawda. Moja statystyka pokazuje, że podpisuje. Tylko on podpisuje takie, które wskazują na odpowiedzialność innych. W jednym z tych pism zwalcza "kurczowe trzymanie się procedur przetargowych". Oznacza to ni mniej ni więcej, że nie podoba mu się prawo, które z kolegami sam w Senacie ustala. Co za samokrytyka!
Od podpisywania czego Pan Górecki stroni? Ano mam w pamięci takie pismo, w którym Pan Kanclerz powołuje się na wyroki Sądu Najwyższego z 1972 roku.Ten sąd uzasadnia, że takie coś jak etyka biznesu nie istnieje. Pisze, że do napisania tego pisma upoważnił go Pan Rektor.
Czyli Panu rektorowi nie podoba się prawo inspirowane prawem europejskim, a bardzo przypadło do gustu orzeczenie Sądu Najwyższego odpowiadające treścią ideologii Związku Radzieckiego. Ciekawy paradoks.
W sumie to ja temu Obarkowi zazdroszczę trochę. To jego nazwisko ludzie
OdpowiedzUsuńz zagranicy mogą wymówić bez trudności. Moje bez trudności wymawiają tylko Słowianie i to niektórzy.
Ja też polecam.
OdpowiedzUsuńJarek Gugała to mój serdeczny przyjaciel. Z Zespołem Reprezentacyjnym od tego czasu do 1984 roku spotykałem się co miesiąc. W pełnym lub okrojonym składzie.
No to niech pośpiewają. 35 lat temu śpiewali to na zamku w Olsztynie. To był rok 1979. Był skandal. Cenzora mało nie powiesili. No a obecnie znany opozycjonista Poprawa z Krakowa w owym czasie nie zostawił na nich suchej nitki w "Sztandarze Młodych"
http://www.youtube.com/watch?v=v699phBmr_c
Bardzo lubię tą piosenkę, jej uniwersalne przesłanie......
No, znowu DVD szumi leci backup.
OdpowiedzUsuńPsy nakarmione, kawa wypita.
Jedziemy.
Pan Kanclerz raczył ocenzurować moje pytania do SIWZ na ZSI. O dziwo, ocenzurował nie moje wypowiedzi, ale Pana Rektora i Pana Radosława Wiśniewskiego. Czy to tak ładnie cenzurować członków – korespondentów PAN? Moim zdaniem nie wypada. O co mu poszło, nie wiem? Intencją mojego pierwszego pytania było udowodnienie poprzez redukcję do absurdu, że pewna przesłanka jest prawdziwa. Okazuje się, że moim zdaniem jest, ponieważ znaleziony Wykonawca będzie realizaował cele gospodarcze. Godna podziwu jest młodzieńcza, gimnazjalna leksyka Pana Rektora. Umieszczam przede wszystkim te fragmenty które Pan Kanclerz ocenzurował. Z tym twierdzeniem o trzykrotnie mniejszych wymaganiach się kropnąłem, bo edytor, który używam źle policzył strony. Natomiast w tej nowej SIWZ nastąpiło zaostrzenie kryteriów. Odczułem że słowa Nie będziemy tolerowali istniejącego programu" nabrały mocy sprawczej. W ramach walki z cenzurą oddajmy głos uczonym.
".......................
W dniu 29 listopada 2013 rektor Zamawiającego, Kwestor oraz Kierownik Projektu wypowiadali się na posiedzeniu senatu UWM na temat projektu, w ramach którego prowadzone jest niniejsze postępowanie. Do fragmentów tych wypowiedzi będę odnosić się w dalszej części, ponieważ zawierają informację, nie ujawnioną w dokumentacji postępowania, a niego dotyczącą i mającą istotne znaczenie.
Rektor powiedział:
"Nie może być firma, która ma tylko swoje interesy a my tylko dajemy kasę!".
Gdyby chodziło o jakąś szczególną firmę to ta wypowiedź dowodziłaby nawoływania do ograniczenia konkurencji. Zakładając, że tak nie jest pytam:
1. Czy Zamawiający przy pomocy SIWZ poszukuje Wykonawcy, który nie realizuje celów gospodarczych?
Rektor powiedział:
"Nie będziemy tolerowali istniejącego programu, bo ciągle płacimy,a wcale nie jest dobry".
Wykonawcy zdają sobie sprawę, że muszą doskonalić swoje produkty. Dlatego paradoksalnie
w sensie technicznym żaden produkt nie jest "dobry" chociaż byłby najlepszy.Marketingowy efekt takiej wypowiedzi może być dla producenta źródłem poważnych kłopotów. Oświadczenie Rektora dowodzi dużej ryzykowności podejmowania się prac na rzecz Zamawiającego.
Dlatego pytam:
2. Czy Zamawiający zabezpieczy Wykonawcę wekslem bez protestu na kwotę 30 000 000 zł
z deklaracją wekslową upoważniającą Wykonawcę do jego realizacji w przypadku publicznej wypowiedzi godzącej w dobre imię Wykonawcy przez pełnomocnego reprezentanta Zamawiającego?
Kierownik Projektu powiedział:
"Po pierwsze chcieliśmy zagwarantować Uniwersytetowi pewnie pełnię praw majątkowych do zakupionych programów następnie zagwarantować funkcjonalności na poziomie nie gorszym niż obecnie, czyli na poziomie wyższym.".
W obecnym postępowaniu specyfikacja wymagań jest prawie trzykrotnie krótsza niż 330/2013/PN/DZP. Czas realizacji jest również krótszy. Zamawiający nie wymaga już przeniesienia pełni praw autorskich. Wynika z tego, że obecnie priorytetem nie jest uzyskanie produktu lepszego ani z lepszymi warunkami użytkowania. Jeżeli postępowanie nie zakończy się sukcesem NCBiR wstrzyma Zamawiającemu na dłuższy okres możliwość korzystania z funduszy UE.
Pytam:
3. Czy obecnie priorytet przesunął się w kierunku nabycia dowolnego systemu, aby wykazać się przed NCBiR zrealizowaniem projektu?
4. Jakie cele biznesowe przyświecają obecnie Zamawiającemu, skoro już nie wymaga systemu co najmniej takiego jak posiada? ....."
No i korciło mnie i zrobiłem. Zaprosiłem Pana rektora do lektury tego bloga.
OdpowiedzUsuńA gdzie ci specjaliści od obnażania prawdy? Głowa w piasek?
OdpowiedzUsuńDziś postu nie będzie. Krótko spałem, aby spać nie mogli inni.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA jednak będzie.
OdpowiedzUsuńDzisiaj zajmuję się badaniem prędkości rozprzestrzeniania
się hip-hopu w środowisku akademickim Olsztyna. Słyszałem, że hip-hop był bardzo popularny w gabinecie rektora w latach 1999-2008. W latach 2009-2012 podobno miał mniejszą popularność. Teraz powrócił. Podobno rektor sam się przebierał za hip-hopowca na Kortowiadę. On się na tyle identyfikuje z hip-hopem, że nie bardzo wiadomo, który strój jest prawdziwy: hip-hopowca, czy toga rektorska.
Podobno hip-hop był popularny na początku kadencji w gabinecie Kanclerza. Przychodzili różni soliści i solistki. Melorecytowali bez muzyki. Przypominało to troszkę opery. Recytatywy zawierały różne słowa "k.." ,"ch...", "p.."
Ostatnie wieści dochodzą ze starej ulicy Warszawskiej. Tam, gdzie naprzeciw budynków z czerwonej cegły jest pub na górce. Otóż doszły mnie pogłoski, że tam miały miejsce przechwałki potencją w języku hip-hop. Główny mówca chwalił się w hip-hopie, że wszystkich powyrzuca. Ma libido. Wyrażał stosunek do swojego elektoratu. Ciekawe, czy płci obojga? Ciekawe, czy szerszemu elektoratowi po wyborach do Europarlamentu zaproponuje coś w języku hip-hop?
Próbuję budować model Pana Rektora w oprciu o pojęcia, które znam. Czy pasuje do niego funkcja logiczna? Raczej nie. Inny teoretyk, Aleksander Socha, twierdzi, że organizm Pana rektora nie realizuje tablic prawdy. Także ten model porzucam.
OdpowiedzUsuń"Najważniejszy" Warmiak. Cóż to znaczy? Etyka na UWM według pisma Sochy się go nie ima. Czyli, ani najlepszy, ani najgorszy jako rektor. Taki ortogonalny od dobra i zła. Znaczy co? Sprawiedliwy? W to nie wierzę, bo wyniki moich badań doświadczalnych oraz innych autorów tego nie potwierdzają. Jako Senator zajmuje się naszym zdrowiem. Rezultaty opieki zdrowotnej obecnej są negatywne. Czyli co? Czyżby "najbardziej szkodliwy"?
OdpowiedzUsuńHistorycy.
OdpowiedzUsuńHistoria to moim zdaniem naukopodobne hobby. Dla przykładu o jednym z historyków z firmy IPN (czytaj aj-pi-en) słyszałem, że liczba znanych mu tajnych współpracowników SB koreluje z ilością wypitego alkoholu. Funkcja jest monotoniczna - niemalejąca. Czasami osiąga ekstremum - wszyscy są tajnymi współpracownikami. Obie wielkości dochodzą do nasycenia.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDVD szumi, kawa na stole, psy nie piszczą.
OdpowiedzUsuńZaczynam analizę postaci Pana Rektora Góreckiego
pod kątem hierachii języków według Chomsky'ego.
Najniżej w tej hierachii znajdują się języki regularne,
które są rozpoznawane przez automaty skończone.
Załóżmy, że Pan Górecki jest automatem skończonym.
Do takiej hipotezy
można dojść bo od grudnia 2013 do stycznia 2014 na pulpicie sterującym
Pana Rektora paliła się lampka "skończony". W tym stanie Pan rektor
na wyjściu "załatwcie" wystawia jedynkę. Gdy na wejściu "załatwiony"
zauważa jedynkę. To przechodzi do stanu "wielki".
W stanie "wielki" Pan Rektor nie przejawia specjalnego zainteresowania
tym co się dzieje na jego wejściach. Zajmuje się rozpowszechnianiem
sygnału "jestem wielki". Przejście do stanu "skończony" może być spowodowane
innym zmianami w środowisku, spowodowanymi na przykład sygnałem "zawiść"
innych automatów skończonych.
Pod wpływem jakich konkretnych sygnałów następuje przejście ze stanu "wielki"
do "skończony" przekracza możliwości mojego
aparatu badawczego, Jestem bezradny.
Nie wiadomo, czy w stanie "wielki" Pan
Rektor ustawia jedynkę na wyjściu "załatwcie". W szczytowych momentach
wielkości odpowiada na maile, wybierając tylko te, na które ja bym nigdy
nie odpowiadał. Próbuje ustawić mój automat w stanie "normalny".
Jest pytanie, czy w stanach "skończony" i "wielki" na pulpicie sterującym
pana Rektora pali się lampka "normalny"?
Który ze stanów Pana Rektora mi bardziej odpowiada? Oczywiście - "wielki".
Dlaczego? Bo gdybym wiedział, że Pan Rektor jest w stanie "skończony",
to o moim stanie można by było powiedzieć "okrutny". Niestety, dźwięk z rektoratu
ma skończoną prędkość i mogę czasami popaść w ten stan. Ja chcę, aby moja muza
była w takim stanie, aby opiewanie jej mogło świadczyć o tym, że na
moim pulpice pali się lampka "moralny".
Niestety, moje badania prowadzą do wniosku, że Pana Rektora nie da się w wystarczającym
stopniu opisać jako automatu skończonego. Na przeszkodzie stoi fakt, że znając życie musi
on rozpoznawać język ordynarny i potoczny, które nie są językami regularnymi.
Bardzo przepraszam czytelników za interpunkcję i literówki. To z pośpiechu. Muszę zdążyć w 15 minut, bo tyle trwa tworzenie kopii zapasowej rezultatów pracy z poprzedniego dnia.
UsuńCenzura objęła całą dokumentację postępowania
OdpowiedzUsuńhttp://www.uwm.edu.pl/zamowienia/przetargi_nowe/przetarg/572-2013-pn-dzp.html
Co oni tacy wstydliwi, rumienią się?
Na portalu Deb@ta piszą "artileristi" . Ja bym wolał -"artilieristy". Nie dali się zrusyfikować -"Syzyfowe prace". To środowisko ma kłopoty z wymową w językach obcych.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńOscylator
Pomimo wielu wad i nieadekwatności modelu
automatu skończonego wiele obserwacji możliwe jest już na tym poziomie.
W szczególności widać jest, że nastroje Pana Góreckiego
tworzą automat z dwoma stanami "skończony" i "wielki". Taki swoisty
"Oscylator Góreckiego".
Dynamika zmian tych nastrojów przypomina huśtawkę.
Raz do przodu, raz do tyłu.
Można podejrzewać, że w stanie "skończony" uważa,że pozostali
są wielcy. W stanie "wielki" uważa że pozostali są mali lub skończeni.
To prowadzi do ciągłych zmian perspektywy, które moim zdaniem
prowadzą do tego, że pojawiają się u Pan Rektora czasami objawy
choroby błędnika. Tak jakby zeskoczył z huśtawki lub karuzeli.
Jako członek Senackiej Komisji Zdrowia pewnie wie lepiej ode mnie skąd
te objawy pochodzą
Czasami posuwa się krokiem marynarskim. Czasami wygląda to jakby się
ślizgał na lodzie lub po wyściółce z wazeliny lub skórek od banana.
Takie obserwacje przekazali mi mieszkańcy osiedla Brzeziny.
U mnie podobnym objawom raz nawet towarzyszyło podwójne widzenie.
Panie Obarek, ponownie wyzywam Pana na pojedynek. Niech Pan szuka sekundantów. Do Pana należy wybór broni. Ja sugeruję, aby o wyniku pojedynku decydowała skuteczność rykoszetów.
OdpowiedzUsuńOpracowanie krytyczne i cenzorskie spojrzenie na dzieło o nazwie:
OdpowiedzUsuńCzłowiek Lokomotywa "CZŁOWIEK LOKOMOTYWA - prof. Ryszard Górecki - senator IV RP, były rektor UWM".
Pod adresem
http://www.youtube.com/watch?v=OoS03yJoH4I
Można znaleźć satyryczny materiał o Człowieku – lokomotywie. Jak wiadomo cenzura w Polsce została zlikwidowana. W danym przypadku, zarówno autor jak i pan Rektor powinni tego żałować.
Co bym zakwestionował, gdybym był cenzorem? Przede wszystkim - tytuł..Dlaczego? Ponieważ Polacy mają bardzo rozbudowaną wyobraźnię. W tytule są dwa elementy:Senator IV (słownie - czwartej) RP i człowiek-lokomotywa, które pozwalają jej pohasać w trudnym do przewidzenia kierunku.
Może pojechać w rytm:
ciuch ciuch ciuch ciuch ciuch buch,
ciuch ciuch ciuch ciuch ciuch buch,
ciuch ciuch ciuch ciuch ciuch buch,
iiiiiiiiiiiiiiiii.
Po drugie autor sugeruje, że Rektor jest uczulony na wodę święconą. To również niedobre skojarzenie. Przywodzi na myśl księcia ciemności i wroga prawdy.
Autor metaforyzuje. Odwołuje się do filmów Piotra Barei "Miś" i "Alternatywy 4". Wciela się w postać podobną do trenera drugiej klasy – Jarząbka, tego, co śpiewa "Łubu-dubu, niech żyje prezes naszego klubu".
Satyra bardzo udana. Tylko zdaje się nie to było zamiarem stworzenia utworu:-)
Przy okazji nasuwa się pytanie z zakresu prawa autorskiego. Wygląda na to, że prawa majątkowe do filmu należą do UWM. Czy Biuro Senatorskiego wykorzystuje ten materiał na Youtube na zasadzie wolności gospodarowania cudzą własnością?
Panie Obarek, czy Panu (jako człowiekowi sztuki) podobają się moje zapędy cenzorskie? Co Pan sądzi o tym, że czasami walczę z cenzurą a czasami chcę ją wprowadzać? Usprawiedliwiam się-taka jest specyfika gatunku - satyra.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDolina Krzemowa
OdpowiedzUsuńW 2013 na Warmii miała powstać Dolina Krzemowa. Malkontenci twierdzą, że nie powstała. Są w błędzie. W Olsztynie w 2013 bardzo wyraźnie zamanifestowały swą obecność dno i beton.
Dla ciekawskich podaję adres olsztyńskiej Doliny Krzemowej - Oczapowskiego 2.
UsuńMówię Wam ludziska,
OdpowiedzUsuńpisać kompilatory to jest fajna rzecz!
Tak, jak rozwiązywać krzyżówki, tylko dużo lepiej.
Z początku pod górę, ale potem jest fajnie.
Jeżeli w swojej codziennej pracy ze studentami używa pan takiego języka, to cieszę się, że ukończyłem ART, a nie ten dziwny akademicki twór, gdzie profesorowie nie hamują się przed takimi określeniami.
OdpowiedzUsuń