KAŁAMARZ
I PIÓRO
Powadził
się raz kałamarz na stoliku z piórem,
Kto świeżo napisanej księgi był autorem.
Nadszedł ten, co je pisał, rozśmiał sie z bajarzów.
Wieleż takich na świecie piór i kałamarzów.
Ignacy
Krasicki
źródło: www.olsztyn24.com
W zbiegach okoliczności czasami występuje
ukryta prawidłowość. Co może łączyć niekiedy z pozoru tak różnorakie kwestie
jak ekspertyza kryminalistyczna, fałszywe oskarżenia o plagiat, naruszanie
dobrego imienia i godności czy nagroda wyróżnienia. Mianownik jest
jeden … Mały wielki Manipulator … Adam Jerzy Socha i jego rzetelność
dziennikarska.
Kilka dni temu z Sądu Okręgowego w Olsztynie otrzymałem
odpis opinii biegłego wydanej na podstawie ekspertyzy kryminalistycznej, a
dotyczącej egzemplarza mojej rzekomej pracy doktorskiej jaką M. Chomicz
przedstawiła w Sądzie jako dowód swojej „niewinności” w sprawie z mojego powództwa
o pomówienie mnie o popełnienie plagiatu.
Nowym Czytelnikom przypomnę, że kopia tego „egzemplarza”
została wysłana przez M. Chomicz, działającej wówczas jako „Anonim” do
Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów w Warszawie z zawiadomieniem o popełnieniu
przeze mnie plagiatu. Egzemplarz ten został również udostępniony Adamowi Jerzemu Sosze (o czym
donosił na łamach Debaty) i który przez ponad rok rozkręcał wobec mnie oszczercze zarzuty twierdząc, że „dotarł
do oryginału mojej pracy”.
W praktyce prokuratorskiej i sądowej opinia biegłego
stanowi często podstawę
rozstrzygnięcia o odpowiedzialności za przestępstwa przeciwko wiarygodności
dokumentów, a także może mieć znaczenie kluczowe do oceny zaistnienia znamion
przestępstwa oszustwa zwłaszcza, jeśli przedłożono podrobione lub przerobione
dokumenty.
W swojej ekspertyzie Laboratorium
Kryminalistyczne Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie stwierdziło
jednoznacznie, że egzemplarz, którym posługiwała się M. Chomicz oraz A. Socha
nie jest dokumentem
oryginalnym …jest egzemplarzem
powielonym na kserokopiarce !!!
Na tę okoliczność świadczy fakt iż „(…) na
powierzchni wszystkich kartek ( z wydrukiem) ustalono trzy wyraźne zabrudzenia
o zgodnym topograficznym rozkładzie, które powstały w procesie kserograficznego
reprodukowania – jako względnie stałe cechy wynikające najczęściej z zabrudzenia (uszkodzenia) powierzchni
selenowego bębna mechanizmu lub zabrudzenia powierzchni płyty do której przykładane
są dokumenty podczas kserowania”.
Ale abym za bardzo się nie cieszył …i aby jako
tako próbować ochronić osoby zamieszane w mistyfikację pt.„Obarkowo” …. to z
uwagi na brak metod badawczych nie istnieje możliwość ustalenia bezwzględnego
czasu powstania tej kserokopii / wydruków. CIEKAWE!
Ale na tym nie koniec. Jest jeszcze jedna
ciekawostka. Jak Państwo zapewne pamiętacie, zarówno M. Chomicz, jak i A. Socha
twierdzili, że egzemplarz „mojej pracy” przekazał M. Chomicz, prof. A. Gwozdek,
który jako jej świadek zeznał, że przekazał jej „moją pracę” oprawioną i podał
również kolor oprawy.
Problem z prof. Gwozdkiem zaczął się wtedy, gdy
zeznając pod przysięgą, nie rozpoznał egzemplarza okazanego mu w Sądzie jako
tego, który był przedmiotem „daru” dla M. Chomicz.
Tak
więc powstał pewien problem w kwestii oryginału i jego oprawy, na który to
problem, ekspert Laboratorium Kryminalistycznego wypowiada się jednoznacznie. W
ekspertyzie można przeczytać, że przekazane przez Sąd opracowanie zawiera 24
LUŹNE KARTKI (sic!) ze znakami wskazującymi na zastosowanie zszywek,
których de facto brak !!!
W
tym miejscu mam więc proste retoryczne pytanie do moich Czytelników.
Skoro prof. Gwozdek, powtórzę to jeszcze raz, przekazał M. Chomicz oryginalnie
wydrukowaną i oprawioną pracę, to dlaczego M. Chomicz jej nie ma i czym się w
takim razie posługiwała się oskarżając mnie o plagiat. Wszystko wskazuje jednak
na to, że zmanipulowaną kserokopią.
Mam prawo tak twierdzić, gdyż tekst pracy jaką złożyła
M. Chomicz w Sądzie różni się wyraźnie w treści jak i formie od mojego wykładu
kwalifikacyjnego.
Nie będę się rozpisywał w tym miejscu na temat
tego jaką wartość dowodową ma kserokopia. To wie każdy, tym bardziej, że
powszechnie znane są uzasadnienia sądowe, że
„(…) dokument w postaci kserokopii nie może, (…) korzystać z mocy
dowodowej ponieważ łatwo podlega sfałszowaniu”.
Prorocze i istotne słowa, tym bardziej, że
ekspertyza wykazała, iż w elementach tekstu wystąpiły liczne korekty tekstu !!!
Nierzetelność na wagę … kałamarza.
Ale wracając jednak do roli zbiegu okoliczności.
Wczoraj w Hotelu Dyplomat w Olsztynie odbyło się wręczenie nagród w Konkursie
Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich o/Olsztyn im. Seweryna Pieniężnego.
Z niedowierzaniem przyjąłem informację, że Adam
Jerzy Socha, w wyniku zgłoszenia samego siebie do nagrody, której co prawda nie
otrzymał, ale otrzymał wyróżnienie, za cztery cykle artykułów śledczych.
O mediach często mówi się per „czwarta władza” i
trudno jest bez konsekwencji w tym kontekście pisać o dziennikarzach, a
konkretnie o jednym, ale jeżeli „władza”
ta jest zakłamana i niekompetentna, to podobne przymiotniki należy przypisywać
dziennikarzom.
Sądzę, że w naszym olsztyńskim środowisku
dziennikarskim na taki przymiotnik zasługuje niewątpliwie Adam Jerzy Socha, który
w pogoni za kolejnym sensacyjnym newsem lub „politycznym” zleceniem gotowy jest
porzucić zarówno rzetelność jak i
etykę zawodową.
Adam Jerzy Socha jest dla mnie wręcz klinicznym
przykładem dziennikarza, który albo lubi być wciągany w rozmaite brudne gry,
albo … bo wszak kałamarzy i piór
jest wiele na świecie … jak powiada nasz narodowy bajkopisarz.
Zdaję sobie
sprawę z tego, że sensacyjny materiał jest dziś ceniony wyżej niż materiał
rzetelny, odbierany jako nudny. Mały wielki Manipulator doskonale wie, że aby
coś dało się sprzedać, musi być na to popyt. Przyzwyczajeni do kolażowego montażu
quasi faktów
i internetowego skanowania treści, wielbiciele „Debaty” nie są zainteresowani
pogłębioną informacją. I tak kółko się zamyka.
Ale żeby zaraz wyróżniać Adama Sochę za takie
praktyki? Tym bardziej, że jak to sam skomentował podczas wręczania mu wyróżnienia,
że w dobrym tonie jest w olsztyńskim środowisku, iż tego paskudztwa (Debaty
–
przypomnienie moje) nie bierze się do ręki.
O
co w tym wszystkim chodzi?
W trakcie uroczystości padały górnolotne słowa o
dobrym i rzetelnym dziennikarstwie, o
kunszcie zawodowym i profesjonalizmie. Nie wspomniano jedynie o przestrzeganiu zasad etyki zawodowej.
Czy „tfu…rczość” Adama
Jerzego Sochy spełnia te kryteria? Aby odpowiedzieć na to pytanie i nie być
posądzonym o uprzedzenia w stosunku do tego „dziennikarza”, to posłużę się
cytatami z wyroku Sądu Okręgowego w Olsztynie w sprawie o naruszenie moich dóbr
osobistych przez Adama Jerzego Sochę i Fundację DEBATA w artykułach „śledczych”
jego autorstwa.
„(…) artykuły Adama Sochy opierają się na
materiale, który ostatecznie nie został potwierdzony i zweryfikowany, a dawał jedynie
podstawę do formułowania opinii o pewnym stopniu prawdopodobieństwa (…) W
tym stanie rzeczy w sposób bezprawny naruszają dobre imię i godność osobistą powoda(…) Artykuły ukazały
się na portalu internetowym debata.olsztyn.pl.
Autorem i redaktorem odpowiedzialnym za ich publikację był pozwany Adam Socha”
I dalej z wyroku Sądu „Wracając do
odpowiedzialności pozwanego Adama Sochy charakter i forma postawionych w artykułach
zarzutów i występujące w artykułach
plotki, których powtarzanie jest zabiegiem prymitywnym i cechującym prasę,
którą zwykło się określać mianem „brukowej” .
Miażdżąca krytyka. Brukowy poziom, prymitywne
zabiegi, powtarzanie plotek, niezweryfikowany (celowo ?) materiał, który
okazuje się prymitywnymi kserokopiami. Co to ma wspólnego z etyką dziennikarską,
która wymaga rzetelności od dziennikarza.
I to by było na tyle, jak powiada klasyk.
Szkoda, że Kapituła Konkursu przyznała komuś takiemu jak Adam Jerzy Socha
jakiekolwiek wyróżnienie. Czy musiała to zrobić, nie wiem. Natomiast ponad
wszelką wątpliwość uważam, że swoim „dziennikarstwem” Adam Jerzy Socha poniża
ludzi w imię niejasnych celów i daleko mu do rzetelnego dziennikarstwa. A za
pointę niech posłuży parafraza zakończenia
bajki Krasickiego, które usłyszałem od jednej osoby.
A morał tej bajki jest niektórym znany, Socha puszcza „bąki”, a my je wąchamy.
W trakcie wręczania wyróżnienia jeden z oficjeli
wyraził taki pogląd na dziennikarstwo śledcze A.J.Sochy. Z odwagą ujawnia
sprawy, (…) bo prawda musi być wiarygodna, czyli naga. Prawda A. J. Sochy chyba jednak
nie była wiarygodna. Śpieszę dodać, że A. J. Socha odbierał wyróżnienie ubrany.