środa, 27 lutego 2013

Adam Jerzy Socha „Pan Mały Wielki Manipulator”

Oto Pan Mały Wielki Manipulator” za którego uważa się pewnie megalomańsko Adam Jerzy Socha, dla którego świat rzeczywisty i świat wykreowany to jeden świat, dał znowu upust swojej „Wielkiej Mądrości”. Postanowił przerwać milczenie spowodowane szokiem po oczyszczeniu mnie z zarzutu plagiatu i zabrał głos w sprawie sprzed ponad roku.

„Pan Mały Wielki Manipulator” o naturze dystyngowanego lokaja, który z niewzruszoną miną przekonuje wszystkich i każdego z osobna ,że Obarek to nieetyczny mobber i nepota, dostarczył mi nowej uciechy związanej z możliwością polemiki ze swoim artykułem zamieszczonym 25 lutego 2013r. w Debacie pt. „Piotr Obarek naruszył dobre obyczaje i zasady etyczne UWM”.
Od razu muszę zastrzec, że lekka nierealność sytuacji wykreowanej przez A.J. Sochę wymusiła nieco pikanterii i smaku mojej polemice.
Na pozór ten skompilowany artykuł to w zamierzeniu „wciągająca” historia mobbera i nepoty, który starał się wykorzystać system na swoją korzyść. Jak wszystko u tego „reżysera”, teraźniejszość miesza się z przeszłością, która w sposób niejasny i dorozumiany ma teoretycznie obrazować motywy głównego bohatera, czyli mnie.
Zamieszczone dokumenty świetnie ilustrują sytuację „polityczną” na Wydziale Sztuki UWM, więc do rzeczy.
Pierwszy zamieszony w tekście dokument zatytułowany Stanowisko Zespołu Orzekającego Komisji Etyki UWM, jak od razu zorientuje się uważny czytelnik odnosi się do szeroko rozumianego okresu wyborczego na Wydziale Sztuki UWM.
W trakcie kampanii przedwyborczej na Dziekana Wydziału Sztuki UWM, w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego ujawniono maila. W mailu tym oskarżająca mnie o plagiat  autorka anonimowego donosu do Centralnej Komisji Małgorzata Chomicz, porozumiewała się z członkiem Zespołu Ministra, jak pozbawić mnie stopni  naukowych bez żadnych dowodów.
W tym samym czasie by wzmocnić atak na moją osobę, ta sama Małgorzata Chomicz pismem do Rektora oskarżyła mnie o mobbing i szykany. Tak zaczął się proces służący pozbawieniu mnie władzy Dziekana i zdobytych stopni naukowych, tak zaczęła się medialna nagonka.
Na wniosek Małgorzaty Chomicz, Rektor powołał intencjonalną Komisję Etyki, która jak dziś wiadomo, tylko na potrzeby mediów miała zająć się pozaprawnym oczernieniem mojej rodziny i mojej osoby. Jej skład dopuścił się zniesławiających twierdzeń, które orzeczeniem II instancji Komisji Etyki  zostały obalone.
Wczytajcie się Państwo dokładnie w treść punktu 7 tego „dokumentu”. „….Zespół Orzekający Komisji Etyki skupił się przede wszystkim (albo i wyłącznie) (sic !!!podkreślenie moje) na jego stronie obyczajowej(…). Pozostałe aspekty np. aspekty formalno-prawne z konieczności musieliśmy uczynić drugorzędnymi”
Nic ująć, nic dodać – sprawa szczególnie irytująca dla mnie, to znaczy, że dopuściłem się złamania prawa czy nie?, czy podstawę stanowi konkretne naruszenie przepisów  czy nie?
Przewrotny mechanizm, trawestując stary dowcip stanowisko komisji zostało zmienione… niesmak pozostał. Po publikacjach A. J. Sochy na pewno niesmak pozostanie na długo.
Rektor Białuński w skierowanym do mnie piśmie napisał, że orzeczenie Komisji nie jest rozpowszechniane i upubliczniane, a zgodnie z regulaminem zostało przekazane do moich akt osobowych . Po prawie 6. miesiącach od jego wydania i po oczyszczeniu mnie przez ASP z zarzutów plagiatu, Rektor Białuński sięgnął do mojej teczki i …….zmienił zdanie. Nieprawomocne i obalone orzeczenie działaniem Rektora UWM zostało przekazane „Małemu Wielkiemu Manipulatorowi”.
Na marginesie przytoczę Państwu jeszcze jeden fragment z tego cytowanego już wiekopomnego dzieła jakim uczynił go ”Pan Redaktor”.
Zobaczcie Państwo treść punktu 3. „(…) Innym wyrazistym przykładem naruszania Dobrych Obyczajów…jest upublicznienie przez Dziekana Wydziału Sztuki prof. Piotra Obarka(…) korespondencji służbowej(…) dotyczącej prof. Wioletty Jaskólskiej. Nie ulega kwestii, że upowszechnianie tego typu informacji godzi nie tylko w imię konkretnego pracownika (tu: przede wszystkim prof. W. Jaskólskiej) ale i w „pozytywny wizerunek Uniwersytetu” .
W kontekście artykułu A. J. Sochy finezja w stylu Kalego z „W Pustyni i w puszczy”.
Nie od dziś widać, że władze UWM z A. J. Sochą są w bardzo dobrych relacjach. W korespondencji mailowej Rektor–Socha, będącej w moim posiadaniu, wymienieni umawiają się na spotkanie celem ustalenia wspólnego stanowiska do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego na mój temat.

„Rektor do Adama Socha:

 Przygotowujemy odpowiedź do Ministerstwa Nauki. Jeśli jest Pan zainteresowany treścią pisma z załącznikami zapraszam dzisiaj od 11:00 do Rektoratu”.
 

Czy to normalne, że przed nadaniem urzędowej korespondencji do jej faktycznego adresata Rektor zaprasza do siebie „niezależnego” dziennikarza, celem zapoznania go z jej treścią? Jak możecie się Państwo domyślać, tej sprawy nie podjęła ani Komisja Etyczna ani Dyscyplinarna.

Poza tym, że to Rektor powołuje skład orzekający Komisji Etyki,  jak twierdzi prorektor Białuński „nie przysługują mu uprawnienia dopuszczające  ingerencję w jej postępowanie i orzeczenia”. Stoi to w sprzeczności z mailem Rektora UWM do Adama Sochy, w którym  ten  informuje go kiedy Komisja zamierza zamknąć sprawę.

 
Treść uchwały pierwszej Komisji Etyki z J. Dębowskim jako przewodniczącym na czele została obalona, przez jej odwoławczy skład w zakresie wszystkich kłamliwych i oszczerczych oskarżeń anonima - Małgorzaty Chomicz.
Wyżej wymieniona Komisja dopuściła się wielokrotnego łamania przepisów,  sama nie wiedząc jaką jest Komisją. Józef Dębowski wielokrotnie kierując do mnie urzędowe pisma kłamał, że jest Przewodniczącym Składu Orzekającego Senackiej Komisji Etyki – taka w ogóle na Uniwersytecie nie istnieje! Kolejnym przykładem, intencjonalnych działań było powołanie nieregulaminowego składu orzekającego  z osobą z tytułem magistra zamiast profesora. To też nie przeszkadzało przewodniczącemu Komisji i Rektorowi w dalszym działaniu tego quasi sądowego zespołu. Kiedy zwróciłem się do J. Dębowskiego z zapytaniem na jaki adres mam kierować pisma urzędowe w mojej sprawie, otrzymałem odpowiedź, „Komisja Etyki nie posiada żadnego zaplecza administracyjno-biurowego, co sprawia, że nie jesteśmy w stanie reagować na Pańskie wnioski, postulaty i żądania w trybie administracyjno-urzędowym i zbiurokratyzowanym”. Skandalicznym był fakt, że nie pozwolono mi powołać żadnego świadka. Komisja Etyczna stała się nieetyczną, przeprowadzając sąd kapturowy.

Szczytem indolencji okazał się dołączony do orzeczenia aneks  autorstwa J. Dębowskiego, w którym wymieniony jak stwierdził poczuł się  mobbbingowanymoim pytaniem oraz wytknięciem wad prawnych działań Komisji - w innych okolicznościach nigdy z wymienionym nie rozmawiałem.

Po zakończeniu prac Komisji J. Dębowski otrzymał nagrodę Rektora w wysokości 2000 tys. zł. za działania organizacyjne. Nadmienić należy, że poza składem orzekającym Komisji który został powołany (doraźnie) pierwszy raz w mojej sprawie J. Dębowski nie zasiada w żadnej innej Komisji i nie sprawuje żadnej kierowniczej funkcji.

Oczywiście to jeszcze nie koniec mojej polemiki – pozostało mnóstwo wątków, związanych z tym artykułem. Odniosę się do wszystkiego w następnych wpisach. Teraz pozostaje mi jeszcze jedna kwestia, w której koniecznie muszę zabrać głos.
Główna sprawczyni anonimowego ataku, Małgorzata Chomicz ma otrzymać za 2o12 rok nagrodę Marszałka Województwa, Laur "Najlepszym z Najlepszych", przyznawany wybitnym  mieszkańcom Warmii, Mazur i Powiśla, którzy przyczynili się do promocji regionu w kraju i na świecie,
Wbrew sugestiom „Małego Wielkiego Manipulatora” nie zrobiłem w Urzędzie Marszałkowskim awantury urzędnikom z tego powodu. Prawdopodobnie „Mały Wielki Manipulator” wszystkich ocenia swoją miarą. Wysyłając oficjalne zapytanie, chciałem dowiedzieć się, kto zgłosił do tej prestiżowej nagrody czołowego oszczercę Warmii, Mazur i Powiśla … i dowiedziałem się, że to chyba anonim, bo jest to osoba fizyczna, której nazwisko jest tajne i nie zostanie ujawnione … ze względu na … ochronę danych osobowych.  

Widać w kontekście używania z imienia i nazwiska moich synów i żony, Uniwersytet wyznaje inne niż Urząd Marszałkowski zasady ochrony danych osobowych. W zależności kto i o kogo pyta w jednym przypadku nazwiska są tajne w innym podlegają bezprawnemu upublicznieniu.


Panie Adamie Jerzy Socha, zanim w kontekście kolejnych kłamliwych, oszczerczych
i niesprawdzonych zarzutów wymieni pan jakiegokolwiek członka mojej Rodziny niech Pan weźmie przykład z urzędników i pomyśli nad ochroną danych osobowych.



poniedziałek, 18 lutego 2013

SPROSTOWANIE GAZETA WYBORCZA OLSZTYN "Samooczyszczenie znanego profesora. Wątpliwości zostały“

Nie od dziś wiadomo, że  rzeczywistość jest bardziej skomplikowana niż medialny przekaz, dlatego z mieszanymi uczuciami obserwuję, jak niektórzy dziennikarze zajmujący się mną i moją rodziną  tak otwarcie ujawniają swoje antypatie. Nawet nie próbują udawać, że nie są stroną i to stroną, która wręcz dowodzi atakiem. 

Po podaniu do publicznej wiadomości ważnej dla mnie i środowiska akademickiego dobrej informacji o fakcie oczyszczenia mnie z anonimowego zarzutu naruszenia prawa w tym praw autorskich lub dobrych obyczajów w nauce … natychmiast ukazały się dwa artykuły w Gazecie Wyborczej Olsztyn; jeden w wydaniu internetowym, drugi w wydaniu papierowym. 

Obydwa artykuły momentalnie donosiły w stylu, co z tego, że Obarek jest niewinny skoro „wątpliwości pozostały”, bo przecież jak stwierdził Grzegorz Białuński zacytowany jako  oficjalne stanowisko władz UWM „sprawa nie jest zamknięta”  …. i tyle.  

Autorzy tabloidowych treści Gazety Wyborczej Olsztyn doskonale zdają sobie sprawę, że takie treści są łatwo przyswajalne, gdyż zawierają w sobie pewną poetykę kiczu, a w moim Obarkowym przypadku w wersji sensacyjnej. Ci tabloidowi specjaliści mają pełną świadomość  bezkarności w naruszaniu godności atakowanych osób. 
 
Ja jednak niezależnie od tego postanowiłem bronić swojego dobrego imienia i w dniu 11 lutego 2013r. wysłałem poprzez swojego pełnomocnika do Macieja Nowakowskiego, redaktora naczelnego Gazety Wyborczej Olsztyn żądanie sprostowania obu artykułów o następującej treści:

„Na podstawie art. 31a ust. 2 ustawy z dnia 26 stycznia 1984r. Prawo prasowe (Dz. U. Nr 5, poz. 24 z późn. zm.), wnoszę o opublikowanie, w najbliższym przygotowywanym do druku numerze, sprostowania nieprawdziwych informacji zawartych w artykule redaktora Marcina Wojciechowskiego, zamieszczonego w „Gazecie Wyborczej Olsztyn” w dniu 09 lutego 2013r. pod tytułem „Samooczyszczenie znanego profesora. Wątpliwości pozostały”.

Tekst sprostowania:

„Nie jest prawdziwe twierdzenie że „uchwała niczego jeszcze ostatecznie nie rozstrzyga”, niezależnie od stanowiska prezentowanego przez prorektora ds. kadr Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, które należy traktować jako prywatną wypowiedź w sprawie, nie mającą jakiejkolwiek mocy prawnej.
Taki sam charakter ma przywołana opinia dyrektora biura Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, nie reprezentującego żadnego z organów Komisji, lecz piastującego funkcję administracyjną, a ich bezkrytyczne rozpowszechnianie stanowi naruszenie dóbr osobistych Pana Piotra Obarka. 

Należy tylko wskazać na niekonsekwencję poglądów dyrektora, który w piśmie z dnia 10 kwietnia 2012r. (nr: BCK-VII-P-922/11) skierowanym do Pana Piotra Obarka informuje, iż: „Podkreślałem również, że stwierdzenie – czy istotnie mamy do czynienia z naruszeniem dobrych obyczajów akademickich należy do kompetencji właściwej Rady Wydziału, a nie Centralnej Komisji i że ustawa o stopniach i tytułach nie daje jej takich prerogatyw. Centralna Komisja może jedynie podjąć decyzję o wznowieniu danego postępowania przez właściwą Radę Wydziału”.   
Obecnie poglądy dyrektora się zmieniły, bowiem jak podaje prorektor: „Wątpliwości więc pozostają, a dyrektor biura Centralnej Komisji poinformował mnie, że na uchwale wydziału grafiki ASP sprawa się nie kończy”.  

Postępowanie w omawianej sprawie toczyło się w sposób sformalizowany, w oparciu o zasady przewidziane w ustawie o stopniach naukowych i tytule naukowym oraz ustawy Kodeks postępowania administracyjnego. 
Uchwała z dnia 23 stycznia 2013r. Rady Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w sprawie odmowy uchylenia uchwały z dnia 21 listopada 1996r. w sprawie nadania Panu Piotrowi Obarkowi kwalifikacji pierwszego stopnia w dziedzinie sztuk plastycznych w dziedzinie artystycznej grafika jest ostateczna i prawomocna, co oznacza, iż obowiązujące przepisy nie przewidują trybu jej zaskarżenia przez jakikolwiek organ.

Z inkryminowanego artykułu wynikają także jednoznaczne chociaż pośrednie sugestie co do nagannego postępowania Pana Piotra Obarka w postaci popełnienia plagiatu poprzez użycie przez redaktora w tytule sformułowania „wątpliwości pozostały” oraz uwypuklenie fragmentów zarzutów z anonimowego donosu oraz informacji o braku oryginału pracy doktorskiej.
Należy więc mocno podkreślić, iż brak oryginału pracy oznacza nieudowodnienie zarzutu, a dalsze spekulacje na ten temat,  mimo zakończenia postępowania i uznania przez Radę Wydziału, że nie doszło do naruszenia praw autorskich i dobrych obyczajów w nauce, stanowić będą podstawę do podjęcia przez Pana Piotra Obarka działań prawnych w celu ochrony dóbr osobistych, w szczególności w kontekście wypowiedzi prorektora ds. kadr, iż: „W interesie uczelni jest, aby została ona dogłębnie wyjaśniona, choć przypuszczamy, że może to potrwać nawet kilka lat”, ponieważ Pan prorektor nie wyjaśnił, przy zastosowaniu jakiej procedury uczelnia, nie będąc stroną w sprawie, zamierza podjąć bliżej nieokreślone działania, przesądzając o ich długotrwałości i nie wskazując przedmiotu postępowania. Oznacza to jedno, iż władze Uniwersytetu są zainteresowane w utrzymywaniu nieprzyjaznej atmosfery  powstałej wokół osoby Piotra Obarka, mimo że ten wielokrotnie oświadczał, iż kserokopia dołączona do donosu nie została sporządzona z  oryginalnej pracy kwalifikacyjnej (doktorskiej) jego autorstwa, a osoba obwiniona nie jest zobowiązana przedstawiać dowodów swojej niewinności.”

Do dzisiaj trwa wymowne milczenie i nie zdziwię się zbytnio gdy to sprostowanie z różnych ważnych przyczyn nie ukaże się w druku.

Na koniec pozwolę sobie zacytować kodeks etyczny dziennikarzy grupy Media Regionalne, który znalazłem w Internecie.

Obowiązkiem redaktorów i dziennikarzy jest poszukiwanie prawdy poprzez wyczerpujące i rzetelne relacjonownie faktów oraz bezstronne prezentowanie opinii, analiz i komentarzy (...). Redaktorzy i dziennikarze nie powinni kierować się interesem osobistym, ulegać naciskom władz politycznych,(…) a uczciwość zawodowa stanowi podstawę wiarygodności dziennikarskiej”.  

Prawda, że ciekawe? Według informacji internetowej Gazeta Wyborcza Olsztyn nie jest sygnatariuszem tego kodeksu.

czwartek, 14 lutego 2013

MAŁGORZATA CHOMICZ autorem oszczerczego anonimu na prof. Piotra Obarka





„Graliście kiedyś główną rolę w przedstawieniu? Wszystkie oczy skierowane na was. Wszyscy czekają, aż zrobicie to, co przyszli zobaczyć. Odczuwaliście kiedyś tę ogromną presję? Ktoś kiedyś powiedział, że życie jest teatrem. Masa ludzi przygotowuje się do przedstawienia. Aranżowana jest scena - kostiumy, maski i rekwizyty. Wszystko musi być przećwiczone, wyreżyserowane. Wszystko prowadzi do chwili, gdy kurtyna idzie w górę”.

Mój „ulubiony dziennikarz śledczy”, reżyser Adam Socha z redakcji miesięcznika "Debata" w nieprzerwanym wielosezonowym serialu na temat mojej osoby i mojej rodziny w numerze  z 7 lutego 2013 r. w artykule „Piotr Obarek oczyszczony z zarzutu popełnienia plagiatu?” ujawnił …..następną gigantyczną aferę.

Adam Socha  poddaje wbrew zdrowemu rozsądkowi w wątpliwość fakt podjęcia w dniu 23 stycznia 2013 r. przez Radę Wydziału Grafiki ASP w Warszawie uchwały oczyszczającej mnie z zarzutu popełnienia plagiatu w części opisowej mojej pracy doktorskiej oraz naruszenia zasad dobrych obyczajów,  ponieważ … oświadczenie wskazujące na ten fakt jest podpisane przeze mnie, a komunikatu o oczyszczeniu mnie z zarzutów  nie ma na witrynie Wydziału Sztuki UWM (swoją drogą też się temu trochę dziwię dlaczego Rektor UWM Ryszard Górecki nie zamieścił komunikatu, gdyż stosowne pismo w tej sprawie zostało mu wysłane przez reprezentującą mnie kancelarię prawną).

Zarzuty Adama Sochy mnożą się dalej w treści artykułu jak króliki; czy uchwała Rady Wydziału Grafiki ASP w Warszawie odnosi się do tej samej pracy którą badała Centralna Komisja?  A tak w ogóle to czy odnalazła się praca Piotra Obarka? 

Podejrzewam, że Adam Socha znajduje się chyba w stanie jakiejś amnezji dysocjacyjnej. 

To nie kto inny jak ten sam Adam Socha w artykule z dnia 23 kwietnia 2012 r pt. „Obarek kłamie!”  stwierdza „Dotarłem do oryginału wykładu (...) Nie mam już żadnych wątpliwości, że to wykład Piotra Obarka”.

To nie kto inny jak Adam Socha jest ostatnią osobą, która jak twierdzi miała oryginał mojej pracy. Teraz ma czelność pytać ASP, czy ta się odnalazła? Skoro Adam Socha twierdzi, że miał dostęp do oryginału mojej pracy, to w końcu kto ją zgubił, zawieruszył lub ukradł? Czym są zatem wszystkie te materiały – jeszcze jednym z teatralnych rekwizytów reżysera Sochy.

Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście Północ prowadząca dochodzenie z mojego wniosku w sprawie zaginięcia oryginału mojej pracy też musi chyba czuć się trochę nieswojo, gdy na zadawane w trakcie przesłuchania pytania dotyczące zaginięcia mojej pracy, Adam Socha ma tylko jedną powtarzaną jak mantrę odpowiedźodmawiam odpowiedzi.  

Przedstawienie musi trwać. Za Adamem Sochą w podobnym stylu idzie Gazeta Wyborcza Olsztyn. Ten wątek pozostawiam sobie jednak na później, szczególnie po tym jak minie czas na ustosunkowanie się do moich sprostowań wysłanych w trybie prawa prasowego do redaktorów wydania internetowego i gazetowego.

Anonimowy donos zarzucający mi nierzetelność sprzed 17 lat, adresowany do Przewodniczącego Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów przestał być już obecnie anonimowy i stał się kłamliwym oszczerstwem. Dziś wiem, że napisała go moja była uczennica dr hab. Małgorzata Chomicz, której pod rozwagę dedykuję poniższą refleksję.

Chciałabym, żeby istniał Kodeks Przyzwoitości, taki, który pozwoliłby stwierdzić, kiedy przekroczyło się granice nie tyle  prawne, ale te ludzkie. Chciałbym aby określał on również zasady, chociaż jak pokazuje przykład M. Chomicz, te chyba w ogóle nie istnieją. Może zasady przyzwoitości są czymś, co każdy musi określić sam dla siebie.

My w Obarkowie żyjemy od pewnego czasu w świecie najgorszych scenariuszy otoczeni fałszem, intrygami i hipokryzją. Czasami dowiadujemy się o przeszłości czegoś zupełnie nowego, czego nigdy nie przeżyliśmy, o czym nigdy nie wiedzieliśmy. To wszystko, zmienia obraz teraźniejszości…

Zbierając informacje z całego kraju, na temat podobnych przypadków mam wiedzę o politycznym systemie niszczenia niewygodnych nauczycieli akademickich, pod pretekstem stawiania im zarzutów łamania dobrych obyczajów w nauce i plagiatu.

W  tym czasie, grożono mi pozbawieniem życia i oszczerstwami w mediach atakowano moich synów, żonę - całą rodzinę. Dziś będąc w posiadaniu materialnych dowodów, mam wiedzę na temat osób spisku, na wysokich szczeblach Uczelni i Ministerstwa. Ze względu na formalizm postępowań nie ujawnię wszystkiego na raz, lecz stopniowo.

Wierzę, że raz na jakiś czas zdarza się coś niezwykłego i nagle realizuje się najlepszy scenariusz i wtedy wbrew zdrowemu rozsądkowi zaczynam mieć nadzieje.

Na moim blogu zobaczycie Państwo jak wyglądał rok z mojego życia, poznacie jak w osobach urzędu,  bezprawnie  działają organy Państwa i Uczelni. Zobaczycie szokujące dokumenty i korespondencje. I choć wiem, że ataki na mnie i moją rodzinę nie będą miały końca, to świadomość wolności i niesienia prawdy jest dla mnie najważniejsza.