„Pan Mały Wielki Manipulator” o
naturze dystyngowanego lokaja, który z niewzruszoną miną
przekonuje wszystkich i każdego z osobna ,że Obarek to nieetyczny mobber i
nepota, dostarczył mi nowej uciechy związanej z możliwością polemiki ze swoim
artykułem zamieszczonym 25 lutego 2013r. w Debacie pt. „Piotr Obarek naruszył
dobre obyczaje i zasady etyczne UWM”.
Od razu muszę zastrzec, że lekka
nierealność sytuacji wykreowanej przez A.J. Sochę wymusiła nieco pikanterii i
smaku mojej polemice.
Na pozór ten skompilowany artykuł to
w zamierzeniu „wciągająca” historia mobbera i nepoty, który starał się
wykorzystać system na swoją korzyść. Jak wszystko u tego „reżysera”, teraźniejszość
miesza się z przeszłością, która w sposób niejasny i dorozumiany ma
teoretycznie obrazować motywy głównego bohatera, czyli mnie.
Zamieszczone dokumenty świetnie
ilustrują sytuację „polityczną” na Wydziale Sztuki UWM, więc do rzeczy.
Pierwszy zamieszony w tekście
dokument zatytułowany Stanowisko Zespołu Orzekającego Komisji Etyki UWM, jak od
razu zorientuje się uważny czytelnik odnosi się do szeroko rozumianego okresu
wyborczego na Wydziale Sztuki UWM.
W trakcie kampanii przedwyborczej
na Dziekana Wydziału Sztuki UWM, w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego
ujawniono maila. W mailu tym oskarżająca mnie o plagiat autorka anonimowego donosu do
Centralnej Komisji Małgorzata Chomicz, porozumiewała się z członkiem Zespołu
Ministra, jak pozbawić mnie stopni naukowych bez żadnych dowodów.
W tym samym czasie by wzmocnić atak na
moją osobę, ta sama Małgorzata Chomicz pismem do Rektora oskarżyła mnie o
mobbing i szykany. Tak zaczął się proces służący pozbawieniu mnie władzy
Dziekana i zdobytych stopni
naukowych, tak zaczęła się medialna nagonka.
Na wniosek Małgorzaty Chomicz, Rektor powołał
intencjonalną Komisję Etyki, która jak dziś wiadomo, tylko na potrzeby
mediów miała zająć się pozaprawnym oczernieniem mojej rodziny i mojej osoby. Jej skład
dopuścił się zniesławiających twierdzeń, które orzeczeniem II instancji
Komisji Etyki zostały obalone.
Wczytajcie się Państwo dokładnie w
treść punktu 7 tego „dokumentu”. „….Zespół Orzekający
Komisji Etyki skupił się przede wszystkim (albo i wyłącznie) (sic
!!!podkreślenie moje) na jego stronie obyczajowej(…). Pozostałe
aspekty np. aspekty formalno-prawne z konieczności musieliśmy uczynić drugorzędnymi”
Nic ująć, nic dodać – sprawa
szczególnie irytująca dla mnie, to znaczy, że dopuściłem się złamania prawa czy
nie?, czy podstawę stanowi konkretne naruszenie przepisów czy nie?
Przewrotny mechanizm, trawestując
stary dowcip stanowisko komisji zostało zmienione… niesmak pozostał. Po
publikacjach A. J. Sochy na pewno niesmak pozostanie na długo.
Rektor Białuński w skierowanym do
mnie piśmie napisał, że orzeczenie Komisji nie jest rozpowszechniane i
upubliczniane, a zgodnie z regulaminem zostało przekazane do moich
akt osobowych . Po prawie 6. miesiącach od jego wydania i po oczyszczeniu mnie
przez ASP z zarzutów plagiatu, Rektor Białuński sięgnął do mojej teczki i …….zmienił
zdanie. Nieprawomocne i obalone orzeczenie działaniem Rektora UWM zostało
przekazane „Małemu Wielkiemu Manipulatorowi”.
Na marginesie przytoczę Państwu
jeszcze jeden fragment z tego cytowanego już wiekopomnego
dzieła jakim uczynił go ”Pan Redaktor”.
Zobaczcie Państwo treść punktu 3. „(…)
Innym wyrazistym przykładem naruszania Dobrych Obyczajów…jest
upublicznienie przez Dziekana Wydziału Sztuki prof. Piotra Obarka(…)
korespondencji służbowej(…) dotyczącej prof. Wioletty Jaskólskiej. Nie ulega
kwestii, że upowszechnianie tego typu informacji godzi nie tylko w imię
konkretnego pracownika (tu: przede wszystkim prof. W. Jaskólskiej) ale i w „pozytywny
wizerunek Uniwersytetu” .
W kontekście artykułu A. J. Sochy
finezja w stylu Kalego z „W Pustyni i w puszczy”.
Nie od dziś widać, że władze UWM z A. J. Sochą są w bardzo dobrych
relacjach. W korespondencji mailowej Rektor–Socha, będącej w
moim posiadaniu, wymienieni umawiają się na spotkanie celem ustalenia wspólnego
stanowiska do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego na mój temat.
„Rektor do Adama Socha:
Przygotowujemy odpowiedź do Ministerstwa Nauki. Jeśli jest Pan zainteresowany treścią pisma z załącznikami zapraszam dzisiaj od 11:00 do Rektoratu”.
„Rektor do Adama Socha:
Przygotowujemy odpowiedź do Ministerstwa Nauki. Jeśli jest Pan zainteresowany treścią pisma z załącznikami zapraszam dzisiaj od 11:00 do Rektoratu”.
Czy to normalne, że przed nadaniem urzędowej korespondencji do jej
faktycznego adresata Rektor zaprasza do siebie „niezależnego” dziennikarza,
celem zapoznania go z jej treścią? Jak możecie się Państwo domyślać, tej sprawy
nie podjęła ani Komisja Etyczna ani Dyscyplinarna.
Poza tym, że to Rektor powołuje skład orzekający Komisji Etyki, jak twierdzi prorektor Białuński „nie przysługują mu uprawnienia dopuszczające ingerencję w jej postępowanie i orzeczenia”. Stoi to w sprzeczności z mailem Rektora UWM do Adama Sochy, w którym ten informuje go kiedy Komisja zamierza zamknąć sprawę.
Poza tym, że to Rektor powołuje skład orzekający Komisji Etyki, jak twierdzi prorektor Białuński „nie przysługują mu uprawnienia dopuszczające ingerencję w jej postępowanie i orzeczenia”. Stoi to w sprzeczności z mailem Rektora UWM do Adama Sochy, w którym ten informuje go kiedy Komisja zamierza zamknąć sprawę.
Treść uchwały pierwszej Komisji
Etyki z J. Dębowskim jako przewodniczącym na czele została obalona,
przez jej odwoławczy skład w zakresie wszystkich kłamliwych i oszczerczych
oskarżeń anonima - Małgorzaty Chomicz.
Wyżej wymieniona Komisja dopuściła się wielokrotnego łamania
przepisów, sama nie wiedząc jaką
jest Komisją. Józef Dębowski wielokrotnie kierując do mnie urzędowe
pisma kłamał, że jest Przewodniczącym Składu Orzekającego Senackiej Komisji
Etyki – taka w ogóle na Uniwersytecie nie istnieje! Kolejnym
przykładem, intencjonalnych działań było powołanie nieregulaminowego składu
orzekającego z osobą z tytułem
magistra zamiast profesora. To też nie przeszkadzało przewodniczącemu
Komisji i Rektorowi w dalszym działaniu tego quasi sądowego zespołu. Kiedy zwróciłem
się do J. Dębowskiego z zapytaniem na jaki adres mam kierować pisma
urzędowe w mojej sprawie, otrzymałem odpowiedź, „Komisja Etyki nie posiada żadnego
zaplecza administracyjno-biurowego, co sprawia, że nie jesteśmy w stanie
reagować na Pańskie wnioski, postulaty i żądania w trybie administracyjno-urzędowym
i zbiurokratyzowanym”. Skandalicznym był fakt, że nie pozwolono mi powołać
żadnego świadka. Komisja Etyczna stała się nieetyczną,
przeprowadzając sąd kapturowy.
Szczytem indolencji okazał się dołączony do orzeczenia aneks autorstwa J. Dębowskiego, w którym wymieniony jak stwierdził poczuł się „mobbbingowany” moim pytaniem oraz wytknięciem wad prawnych działań Komisji - w innych okolicznościach nigdy z wymienionym nie rozmawiałem.
Szczytem indolencji okazał się dołączony do orzeczenia aneks autorstwa J. Dębowskiego, w którym wymieniony jak stwierdził poczuł się „mobbbingowany” moim pytaniem oraz wytknięciem wad prawnych działań Komisji - w innych okolicznościach nigdy z wymienionym nie rozmawiałem.
Po zakończeniu prac Komisji J. Dębowski otrzymał nagrodę Rektora w wysokości 2000 tys. zł. za działania organizacyjne. Nadmienić należy, że poza składem orzekającym Komisji który został powołany (doraźnie) pierwszy raz w mojej sprawie J. Dębowski nie zasiada w żadnej innej Komisji i nie sprawuje żadnej kierowniczej funkcji.
Oczywiście to jeszcze nie koniec mojej polemiki – pozostało mnóstwo wątków, związanych z tym artykułem. Odniosę się do wszystkiego w następnych wpisach. Teraz pozostaje mi jeszcze jedna kwestia, w której koniecznie muszę zabrać głos.
Główna sprawczyni anonimowego
ataku, Małgorzata Chomicz ma otrzymać
za 2o12 rok nagrodę Marszałka Województwa, Laur "Najlepszym z
Najlepszych",
przyznawany wybitnym mieszkańcom Warmii, Mazur i Powiśla, którzy
przyczynili się do promocji regionu w kraju i na świecie,
Wbrew
sugestiom „Małego Wielkiego Manipulatora” nie zrobiłem w Urzędzie Marszałkowskim awantury
urzędnikom z tego powodu. Prawdopodobnie „Mały Wielki
Manipulator” wszystkich ocenia swoją miarą. Wysyłając oficjalne zapytanie, chciałem dowiedzieć się, kto zgłosił
do tej prestiżowej nagrody czołowego oszczercę Warmii, Mazur i Powiśla … i dowiedziałem się, że to chyba anonim, bo jest to osoba fizyczna, której
nazwisko jest tajne i nie zostanie ujawnione … ze względu na … ochronę danych
osobowych.
Widać w kontekście używania z imienia i nazwiska moich synów i żony, Uniwersytet wyznaje inne niż Urząd Marszałkowski zasady ochrony danych osobowych. W zależności kto i o kogo pyta w jednym przypadku nazwiska są tajne w innym podlegają bezprawnemu upublicznieniu.
Panie Adamie Jerzy Socha,
zanim w kontekście kolejnych kłamliwych, oszczerczych
i niesprawdzonych zarzutów wymieni pan jakiegokolwiek członka mojej Rodziny niech Pan weźmie przykład z urzędników i pomyśli nad ochroną danych osobowych.
i niesprawdzonych zarzutów wymieni pan jakiegokolwiek członka mojej Rodziny niech Pan weźmie przykład z urzędników i pomyśli nad ochroną danych osobowych.