wtorek, 1 października 2013

BRAWO PANIE PROFESORZE CZACHOROWSKI

Zakłamanie 
Mówiąc ludziom prawdę w oczy
To po dynamicie kroczyć,
Każdy ci do oczu skacze,
Swoje kłamstwa woląc raczej. 
(autor nieznany)

Uniwersalna Formuła Spisku

W moim przekonaniu, obecnie środowisko akademickie, pomimo że  zobligowane uniwersyteckim etosem poszukiwania prawdy, dość sceptycznie odnosi się do zagadnienia prawdy; retoryczne pytanie: Quid est veritas? odbija się echem w wielu komentarzach mojego casusu.  

Czy znacie Państwo ostatnią powieść Umberta Ecco „Cmentarz w Pradze”?
Bohaterem tej powieści "(...) jest cyniczny fałszerz niejaki Simone Simonini. W powieści Simonini to niby pionek, ale za sprawą tego pionka możemy śledzić ruchy figur na potężnej szachownicy, szczególnie wtedy, gdy patrzymy na jego poczynania poprzez pryzmat jednego z dialogów, gdy carski agent Raczkowski tłumaczy Simoniniemu:

 „…Wróg, by mógł być rozpoznawalny, by budził postrach, musi żyć z nami pod jednym dachem, ewentualnie u progu domu. Opatrzność dała nam takiego wroga, więc używajmy go na Boga, módlmy się by zawsze był taki wróg, którego można się bać albo nienawidzić (…). Należy kultywować nienawiść jako obywatelską pasję. Wróg przyjacielem narodów. Potrzebny jest ktoś, kogo można by nienawidzić, żeby móc usprawiedliwić własną nędzę. Nienawiść to prawdziwa pierwotna pasja. Nienawiść rozgrzewa serca”.  „Odi ergo sum”- nienawidzę więc jestem.

(...)W tej arcyciekawej powieści Simonini jako wyznawca zacytowanej powyżej ideologii, pomiędzy innymi swoimi niegodziwościami, oddaje się z pietyzmem dziełu życia – falsyfikatowi, mającemu na celu zmianę istniejącego stanu rzeczy, i który na pewno da mu upragnionego wroga."

Włoskie pisma uznały „Cmentarz w Pradze” za powieść o władzy, potrzebie kontrolowania, o „atawistycznej mało szlachetnej potrzebie znalezienia kozła ofiarnego”, o tym „jak nikczemne gierki prowadzą do prześladowań”, i chyba co najważniejsze, „o kwestii relatywizmu moralnego i względności prawdy”, a „Corriere Della Sera” uznała tę lekturę jako „trening w dekodyfikacji oszustw współczesnego świata”.

Ecco w wywiadach nie ukrywa, że chciał pokazać,” jakimi kanałami płynie informacja, jak działają środki przekazu, jakie są mechanizmy tworzenia faktów. Opieranie się na niewiarygodnych źródłach, usuwanie dowodów, nieustanne tasowanie kart, podsycanie podejrzeń, pogłoski, insynuacje, operacje stolikowe”. A wszystko to po to, by „ zasypać czytelnika kolosalnymi bredniami i oderwać jego uwagę od prawdziwych wydarzeń”.

W jednym z najbardziej istotnych fragmentów książki Simonini wypowiada takie słowa „ Ludzie wierzą tylko w to co już wiedzą. Na tym polega piękno Uniwersalnej Formuły Spisku
Powtórzę bardzo przewrotnie za Umberto Ecco „ jestem starym profesorem, ale młodym bloggerem”.

Piszę blog, a ten w odróżnieniu od innych form literackich, nie prowadzi do konkluzji, raczej ujawnia sprzeczności. Chciałbym, aby Mój Czytelnik zobaczył, że wszystko to co dzieje się wokół casusu Obarka, zostało sfingowane zgodnie z Uniwersalną Formułą Spisku.

Jestem świadomy dwuznaczności, jakie mogą powstać na tym tle, ale moim zadaniem jest wymierzyć w tej sytuacji „naszym Simoninim” cios w żołądek. Powtórzę za Umberto Ecco, „Jeśli ktoś pisze rozprawę z chemii, może się spodziewać, że jakiś czytelnik wykorzysta ją, żeby otruć babcię. Zawsze znajdą się ci, którzy mają nieczyste zamiary. Ale oni nie potrzebują czytać (mojego bloga) dla poparcia swojej ideologii – wszystko, czego im trzeba znajdą w obiegu”.

Ostatnio przeczytałem, „że jest rzeczą naganną, nawet w obronie swojego imienia, obrażanie innych etc”. Ja zaś zapytam się, w którym miejscu mojego bloga minąłem się z prawdą. Relatywizm przytoczonej wypowiedzi jest wręcz oczywisty.

Szanowni Czytelnicy, gdy na początku 2012 r. Wojciech Kołakowski protegowany Wioletty Jaskólskiej  publicznie oświadczył, że musi działać, aby „wypie…… Obarka z funkcji dziekana”, specjalnie nikt się nie przejął, że zostałem obrażony .

Gdy w swoim Debatowym serialu Adam Socha nazywa mnie co raz kłamcą, złodziejem, łgarzem i osłem, to wtedy wszystko jest ok, wtedy nie ma argumentów ad personam. Tak można, a styl w jakim pisze jako zawodowy dziennikarz jest jakiego lotu?.

Gdy Małgorzata Chomicz wysyła anonim, zawierający kłamstwa i oszczerstwa i zanim list dotrze do adresata pędzi z tym do Debaty, to jest to wówczas godne postępowanie nauczyciela akademickiego i kompletnie nienaganne?.

Gdy Bogdan Bachmura ogłasza wszem i wobec, że jako człowiek zły, niegodny jestem „ciepłego przytuliska” jakim jest nasz UWM, to wydając takie sądy jest w porządku?
Doprawdy mógłbym takich przykładów mnożyć na kilka stron i wszystkie mam rzetelnie udokumentowane. Nawet pełnomocnik pozwanych, w odpowiedzi na pozew jaki skierowałem przeciwko Debacie przyznaje, że „publikacje Adama Sochy naruszyły dobro osobiste powoda”, czyli mnie.

Gdy udowadniam poszczególnymi etapami moją niewinność, gdy niezbicie wykazuję na swoim przykładzie nonsens zarzutów, gdy ujawniam manipulację, wówczas zaczyna grzmieć i błyskać na horyzoncie zdarzeń. Chyba truizmem będzie, że jest to istna moralność Kalego.

Jest taka piosenka Krzysztofa Daukszewicza
(…) W sali walnął bąk i nie był znad łąk,
Ale stał się cud, bo ktoś wyczuł smród,
Z ławy krzyknął ktoś, że tu nie wypada,

Znowu jedni hańba, hańba,
Na to drudzy zdrada, zdrada,
A tymczasem smród powędrował w lud.

Honor ważna rzecz kiedy spojrzysz wstecz,
Dziś, jak mawia cieć: Trza go wpierw mieć,
Ale skąd go brać, kiedy tak się składa.

Że jedni tylko hańba, hańba,
A na to drudzy zdrada, zdrada(…)

Moim zdaniem jest to świetna ilustracja, tego co się dzieje, gdy udaje mi się powoli oczyszczać  z błota jakim mnie obrzucono.

Ta piosenka ma jeszcze pointę.
Morał piosnki tej, że z takim nie pogadasz,
Który w głowie jedno ma
Hańba, hańba, zdrada, zdrada
Bo dojrzy bystry widz, że w głowie więcej nic.

Podobno, każdy widzi, to co chce widzieć.

Jeżeli Pan, Panie Profesorze Czachorowski z lektury mojego bloga wyciąga wniosek, że tacy są profesorowie w Kortowie lub taki jest UWM, to Pańska sprawa i to są Pańskie słowa. A ja proszę by nie imputować mi, że obrażam wszystkich profesorów i stawiam w złym świetle całe środowisko akademickie Olsztyna. Myślę, że jestem wyrazicielem poglądów wielu osób naszego środowiska, którym zależy na tym, aby nasza Uczelnia wolna była od donosicielstwa, anonimów fałszywych oskarżeń i kłamstwa, tych stolikowych intryg mających na celu niszczenie ludzi, a które z takim powodzeniem uprawia kilku członków naszej społeczności, przy wykorzystaniu swoich wpływów i znajomości. Ja się z tym nie godzę i uczciwie opisuję na blogu. Nie chcę aby w przyszłości powtórzył się ten scenariusz niszczenia ludzi i ich dorobku oraz autorytetu. Mam prawo nazywać rzeczy po imieniu, bo taka jest prawda.

A tak trochę populistycznie. Ciekawe jakby Pan  zareagował, Panie profesorze gdyby zarzucono Panu plagiat , popełnienie czynów kryminogennych i nieetycznych, gdyby rozpętano wokół Pana medialną nagonkę, gdyby zarzucono Panu kłamstwo i oszustwo.


Polecam lekturę „Cmentarza w Pradze”, tym bardziej, że Simone Simonini „wciąż krąży wśród nas”.