„Zanim rzucisz słowo na wiatr,
przekonaj się, że to nie bumerang”,
bo rzucone zatoczy krąg i może
powalić tego , co je cisnął.
Bumerang to bardzo ciekawy przedmiot, który
niesłusznie kojarzony jest tylko z Australią i Aborygenami, bowiem w
rzeczywistości jest to ….nasz, polski wynalazek !!!
Nie żartuję. Fakty są takie, że najstarszy na
świecie, liczący sobie ok. 30.000 lat bumerang odnaleziono nie gdzie indziej
tylko w Polsce, w Jaskini Obłazowej niedaleko Nowego Targu.
Ten fascynujący przedmiot ma wręcz „magiczną”
mechanikę lotu. Rzucony w przód,
dolatuje nas z tyłu. Bumerang może niejednego zaskoczyć. Zupełnie jak w życiu.
Wiele osób powinno o tym stale pamiętać.
Jeśli jesteś świadomy metaforycznego znaczenia i
roli „efektu bumerangu” w swoim życiu, to cię nie zaskoczy. Gorzej, jeśli
żyjesz w błogiej nieświadomości.
„Efekt bumerangu” musiał niewątpliwie zaskoczyć
Marka Wrońskiego-„Plagiatora z resortu Kudryckiej” (http://www.rp.pl/artykul/1030335.html), jednego
z animatorów hucpiarskiej prowokacji pt. plagiat profesora Obarka, która teraz rozpada
się na naszych oczach.
Pismo Rektora WUM ws. dr hab. Marka Wrońskiego do MINISTER KUDRYCKIEJ
źródło:
https://www.facebook.com/mariusz.kowalewski.1004?ref=ts&fref=ts#!/photo.php?fbid=217738915057050&set=a.113006558863620.21835.100004628286491&type=1&theater
Po lekturze artykułu, stało się dla mnie jasne dlaczego Marek Wroński zachowuje tak chorobliwą aktywność nie tylko w stosunku do mojej osoby. Przypadek Wrońskiego, unaocznia nam znaną powszechnie prawdę, że(…) najłatwiej jest manipulować tymi i wykorzystywać tych, którzy mają coś na sumieniu. Oni są zabójczo aktywni, żeby zasłonić to, co niewygodne w ich przeszłości. Zrobią wszystko dla swych kolejnych wodzów”.
Dla mnie „Sprawa Wrońskiego” z bezwzględną
jednoznacznością wskazuje, że „…sporo
jest takich, którzy w życiu nie powiedzieli słowa prawdy,(…),
za to z lubością rozliczali innych i ich moralnie
lustrowali”. Takie osoby jak Wroński, zrobią wszystko „byleby tylko
nie przerwać spirali zakłamania. Nowe kłamstwa mają zakryć stare
i już przez to stać się prawdą” ( „Szmaciaki III RP”- Wprost 30/2009).
Z natury ludzie skłonni są przypisywać przypadkowi
dużą rolę w życiu, ale czy to przypadek, że ten nierzetelny, jak się sam
nazywa „tropiciel nierzetelnych naukowców” jest stale pod parasolem ochronnym
ministerialnych figur i „mentorów” Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów. Co musi robić i na czyje zlecenie, aby
zasiadać w „Zespole ds. Dobrych Praktyk w Nauce” i obłudnie ferować wyroki w
imię rzetelności w nauce.
Niektóre sprawy z czasem same się wyjaśniają. W
świetle tego co napisałem powyżej, staje się widoczne jak na dłoni, że rola
jaką odegrał Wroński, i może jeszcze odgrywa w mojej sprawie, jest w znacznej
mierze wiodąca ze względu na swych mocodawców, dla których z powodu swojej
nierzetelności (a może jeszcze innych grzechów przeszłości) jest bardzo
wygodnym i przydatnym narzędziem. Nie jest bowiem przypadkiem, że to Marek Wroński
nawoływał ówczesnego rektora naszej Uczelni na łamach finansowanego nomen omen przez MNiSW „Forum
Akademickiego” do pozbawienia mnie funkcji dziekana.
Nie jest przypadkiem, że to ten skompromitowany
„tropiciel” instruował prof. Małgorzatę
Chomicz jak ma postępować aby osiągnąć swoje pokrętne cele, „że trzeba zrobić
to w ten sposób, w jaki on załatwia ludzi”. Nie jest przypadkiem, że to Marek Wroński nawoływał
z inicjatywy Adama Sochy do zainteresowania moją osobą „różne organa kontrolne,
poczynając od audytu wewnętrznego uczelni, a na kontroli ministerialnej
kończąc”.
Nie jest przypadkiem, że dobry znajomy Marka Wrońskiego, Adam Jerzy Socha
i Bogdan Bachmura, przeciwko którym złożyłem pod koniec maja br. pozew w Sądzie
Okręgowym w Olsztynie biorą czynny udział w fałszerstwie mojego wykładu
doktorskiego .
Nie jest przypadkiem, że równocześnie rozpętano
nagonkę na moją Rodzinę i próbowano ze mnie zrobić człowieka pozbawionego zasad, a instrukcje
dotyczące ukarania mnie za przewinienia „których nawet prawo nie przewiduje”
płynęły z samej góry.
Wszystko to nie jest przypadkiem, bowiem za słowem
przypadek kryje się czasem subtelny porządek, jaki … pokazuje casus Marka Wrońskiego. To ten casus wskazuje pośrednio jak wysoko w
hierarchii mogą być postawieni
animatorzy niejednej akcji przeprowadzanej w imię „rzetelności naukowej” …. I
to ten casus wskazuje na jakim
szczeblu niekiedy rozgrywają i rozstrzygają się misternie zaplanowane akcje. Już w czerwcu 2012r.
gdy na posiedzenia Senatu UWM
sygnalizowałem ten problem, część senatorów uznała, że przedstawiony
mechanizm działania jest porażający. Dziś, ponownie postuluję o przeprowadzenie
rzetelnego postępowania wyjaśniającego w kwestii roli Marka Wrońskiego w
Zespole ds. Dobrych Praktyk w Nauce oraz skutków publikowanych przez niego
tekstów w „Forum Akademickim”, jak również wyjaśnienia jego roli w systemie
łamania i niszczenia ludzi środowisk akademickich, gdyż moim zdaniem,
przypadków takich jak mój, w którym Marek Wroński gra pierwsze skrzypce w jego
„archiwum” jest więcej.
A teraz trochę informacji.
Kilka dni temu otrzymałem kopię interesującego pisma,
datowanego 22 maja br., a podpisanego w iście barokowym stylu przez „Bogdana Bachmurę Prezesa Fundacji
Debata, wydawcę miesięcznika regionalnego „Debata” i portalu www.debata.olsztyn.pl”.
Pomijając fakt, że już sama forma podpisu może
porazić bufonadą prezesa, to z pisma
tego wynika bardzo ciekawa informacja; mianowicie, że tekst mojego rzekomego wykładu redaktor Adam Jerzy Socha otrzymał celem nagłośnienia
…od Małgorzaty Chomicz, która poinformowała redaktora Sochę, iż tekst otrzymała
w październiku 2011 r. od … prof. Adolfa Gwozdka. No i mamy za…gwozdkę. Przypadek??? Cóż za ciekawa zbieżność dat i okoliczności.
Przecież niedługo potem rozpętała się intryga, której stawką była funkcję
dziekana na naszym Wydziale Sztuki.
Bumerang to zagadkowa broń, kiedyś używana do walki
i polowań. Należy uważać, bo bumerang może niejednego zaskoczyć.